Weterynarze orzekli, że odbyt Kadłubka zarasta nadżerką i niechybnie on sam się do tego przyczynia ciągle pucując językiem to miejsce. Biję się w piersi. Aż dudni. Bo naprawdę nie brałam pod uwagę, że on się w tym miejscu myje... Wiecznie zastawałam go umazanego w kupie, jakby w ogóle nie zwracał na to uwagi... Przy mnie też nigdy nie zapuszczał się z myciem w te rejony, choć ogólnie bardzo dba o higienę... Wytyczne są takie, że kiedy można chodzi w pieluszce, a kiedy nie można - w kloszu. Już po pierwszej dobie izolacji od języka efekt był spektakularny









Tymczasem Kadi rozgościł się w domu, przestał ganiać inne koty - chyba sobie już wszystko poustalały?

W roli wujcia-pacyfisty, oczywiście, Guzik

Dodam tylko, że kupa się już ładnie formuje


edit: podmieniłam linki do zdjęć, by było je widać
