Dusia
Moderatorzy: crestwood, Migotka
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Emerytura
Dusia zadomowiła się w nowym miejscu już na dobre. Jako stateczna wiekowa kotka, a ma wszak już prawie lat szesnaście, nie lubi zbyt często przenosin. Tu ma swój ciepły kącik. Niezbyt duży, ale własny. Żadnej psotnej i bezczelnej młodzieży. Żadnej strojącej fochy konkurencji. Żadnych żądnych władzy młodszych despotów. Tu Dusia jest królową i gwiazdą. Tu wreszcie przez prawie dzień cały ma do swojej własnej i jedynej dyspozycji człowieka. Tu ma swój dom spokojnego trzeciego wieku. Tu w końcu ma pokrewną emerycką duszę. Z kim bowiem koci emeryt może lepiej się dogadać niż z człowieczym emerytem ?
Ze względu na piękny 16-letni wiek kota oraz jego pozytywne zadomowienie w domu wolontariusza-emeryta, wolontariusze Fundacji podjęli decyzję, że lepiej byłoby dla kota, gdyby Dusia nie musiała już zmieniać domu. Jedyne czego więc teraz Dusia potrzebuje, to swojej własnej kociej emerytury. Takiego kociego stypendium ZUSowskiego, czyli Wirtualnego Sponsora, który sfinansowałby jej koszty utrzymania.
P.S.
foty niebawem
Dusia zadomowiła się w nowym miejscu już na dobre. Jako stateczna wiekowa kotka, a ma wszak już prawie lat szesnaście, nie lubi zbyt często przenosin. Tu ma swój ciepły kącik. Niezbyt duży, ale własny. Żadnej psotnej i bezczelnej młodzieży. Żadnej strojącej fochy konkurencji. Żadnych żądnych władzy młodszych despotów. Tu Dusia jest królową i gwiazdą. Tu wreszcie przez prawie dzień cały ma do swojej własnej i jedynej dyspozycji człowieka. Tu ma swój dom spokojnego trzeciego wieku. Tu w końcu ma pokrewną emerycką duszę. Z kim bowiem koci emeryt może lepiej się dogadać niż z człowieczym emerytem ?
Ze względu na piękny 16-letni wiek kota oraz jego pozytywne zadomowienie w domu wolontariusza-emeryta, wolontariusze Fundacji podjęli decyzję, że lepiej byłoby dla kota, gdyby Dusia nie musiała już zmieniać domu. Jedyne czego więc teraz Dusia potrzebuje, to swojej własnej kociej emerytury. Takiego kociego stypendium ZUSowskiego, czyli Wirtualnego Sponsora, który sfinansowałby jej koszty utrzymania.
P.S.
foty niebawem
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Zwykły styczniowy poranek, za oknem wiatr i plucha, a mimo to okno jakoś nęci do obserwowania co-tam-za-nim-się-dzieje. Przysiadam na leżącej i na mnie czekającej poduszce. Niby ciepłe futerko mam, ale milej się leży na czymś ciepłym, niż na zimnej desce parapetu. A gospodyni zawsze o mnie pomyśli. W nosie kręci - mam tam jakiegoś polipka. Przeszkadza trochę oddychać, więc czasem przez to prycham. Ostatnio jednak trochę częściej, zaliczyłyśmy więc wizytę u weterynarza. I teraz właśnie podchodzi do mnie gospodyni z tabletką - bo się przeziębiłam jak podlotek jakiś. Łykam więc tabletkę, nie grymaszę wcale. W nagrodę dostaję łakocia. A za łakocia to ja teraz dam gospodyni nagrodę. Porzucam poduszkę i biegnę za nią na łóżko. Kładziemy się razem. Ona ogląda telewizję, a ja razem z nią poleżę. W nagrodę może pogłaskać moje miękkie futerko. A ja cierpliwie to wytrzymam i pośpię sobie w tym czasie. Jak to na kociej emeryturze. Mruuu…

-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Zima to czas bakcyli, które nie dość, że lubią się przyplątywać, to jeszcze są natrętne i towarzyskie - nie chcą się odczepić. Jakiś przyplątał się również i do Dusi. Może zresztą i od opiekunki. Pani kichała, to i Dusia zaczęła kichać. Pani zaczęła brać lekarstwa, to i Dusi coś trzeba było dać - bo katar złapał i nie chciał puścić.
Wybrały się więc dwie kichające paniusie do weterynarza. Pani doktor obejrzała Dusię, obsłuchała jej cherlawe piersi, zajrzała pod ogonek, obejrzała łapki, zajrzała do pyszczka. Ba ! Wywąchała jej pyszczek z lewej strony, z prawej, strony, z dołu i z góry, obejrzała niemalże na wylot nosek i narośl w nim tkwiącą i orzekła. „Gdyby nie katar i przeziębienie, to ten kot zdrów jest jak ryba. Dziąsła zdrowe, pięknie pachnące, narośl na razie nie powiększa się”. Przepisała jeszcze witaminki, pochwaliła, że „takie grzeczne kotki to rzadko miewa”, zaleciła częste i intensywne przytulanie i wypuściła do domu.
Wybrały się więc dwie kichające paniusie do weterynarza. Pani doktor obejrzała Dusię, obsłuchała jej cherlawe piersi, zajrzała pod ogonek, obejrzała łapki, zajrzała do pyszczka. Ba ! Wywąchała jej pyszczek z lewej strony, z prawej, strony, z dołu i z góry, obejrzała niemalże na wylot nosek i narośl w nim tkwiącą i orzekła. „Gdyby nie katar i przeziębienie, to ten kot zdrów jest jak ryba. Dziąsła zdrowe, pięknie pachnące, narośl na razie nie powiększa się”. Przepisała jeszcze witaminki, pochwaliła, że „takie grzeczne kotki to rzadko miewa”, zaleciła częste i intensywne przytulanie i wypuściła do domu.
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Panna Dusia jest po zastrzyku sterydowym. Wszystko przez powracające swędzenia i wynikające z tego drapania i szurania. Ciągle nie jesteśmy pewni powodu tego raz większego a raz mniejszego problemu, więc w planach jest dokładniejsze badanie skóry w okolicach uszu i oczu. Ale to później, bo teraz dostała sterydowy zastrzyk i jest plaża
Wakacje
Żadnych dolegliwości.
Cieszymy się więc luzem, ciepłem i radością życia. Za oknem wiosenne słoneczko zaczyna przygrzewać. Wesołe refleksy tańczą po ścianach. Na parapecie lądują dwie poduszki, a na poduszkach dwie emerytki. Jedna siada na krzesełku i opiera łokcie na poduszce. Druga cała wskakuje na poduszkę i mości tam sobie wygodne miejsce. Potem albo kładzie się wpatrzona w zaokienny świat, albo ucina drzemkę grillowana słonecznymi promieniami, albo siada dokładnie lustrując przelatujące wróble, wędrujące kocury, biegające dzieci i przejeżdżające samochody. A potem mruczy do ucha swojej sąsiadce futrzane komentarze. I tak się wespół emerytują. Kocie plotkareczki.


Cieszymy się więc luzem, ciepłem i radością życia. Za oknem wiosenne słoneczko zaczyna przygrzewać. Wesołe refleksy tańczą po ścianach. Na parapecie lądują dwie poduszki, a na poduszkach dwie emerytki. Jedna siada na krzesełku i opiera łokcie na poduszce. Druga cała wskakuje na poduszkę i mości tam sobie wygodne miejsce. Potem albo kładzie się wpatrzona w zaokienny świat, albo ucina drzemkę grillowana słonecznymi promieniami, albo siada dokładnie lustrując przelatujące wróble, wędrujące kocury, biegające dzieci i przejeżdżające samochody. A potem mruczy do ucha swojej sąsiadce futrzane komentarze. I tak się wespół emerytują. Kocie plotkareczki.
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
W środę był dzień zabiegu dla Dusi. Weterynarz pobrał jej dwie próbki skóry do zbadania: znad oczka oraz spod brody. A korzystając z narkozy oczyścił jej zęby z nalotu wieków oraz… dokonał ekstrakcji dwóch. Jak na emerytkę nasza kociczka miała do tej pory komplet zębów. A i bez tych dwóch, które właśnie straciła, jak na swój wiek ma klawiaturę w doskonałym stanie
.
Rano panna została zawieziona do lekarza, wieczorem przywieziona. Otwieram po jej powrocie transporter, a tam… panna jak wyjęta z XVI wiecznego żurnala. Najmodniejsze ówczesne stroje nie mogły się obejść bez kołnierza. Tak też i Dusia została wystrojona przez Panią Doktor w gustowny kołnierz. Dusia nigdy do modniś nie należała, więc kołnierz jej w gust nie wpasował. Snuła się po domku, rzucała proszące spojrzenia, modliła nad miseczka pokazując, że przez kołnierz nawet jeść nie może… W końcu cwaniara jakoś go zrzuciła i z szelmowskim uśmiechem wpałaszowała całą miskę karmy. Niestety, kołnierz ma zabezpieczyć rankę pod jej brodą przed rozdrapaniem. Patrząc więc w jej nieszczęśliwe oczęta założyłam go znowu. Tylko na parę dni, koteczku. Potem już będziesz wolna.
BARDZO DZIĘKUJEMY DARCZYŃCOM ZA ICH WIELKIE SERCE
.

Rano panna została zawieziona do lekarza, wieczorem przywieziona. Otwieram po jej powrocie transporter, a tam… panna jak wyjęta z XVI wiecznego żurnala. Najmodniejsze ówczesne stroje nie mogły się obejść bez kołnierza. Tak też i Dusia została wystrojona przez Panią Doktor w gustowny kołnierz. Dusia nigdy do modniś nie należała, więc kołnierz jej w gust nie wpasował. Snuła się po domku, rzucała proszące spojrzenia, modliła nad miseczka pokazując, że przez kołnierz nawet jeść nie może… W końcu cwaniara jakoś go zrzuciła i z szelmowskim uśmiechem wpałaszowała całą miskę karmy. Niestety, kołnierz ma zabezpieczyć rankę pod jej brodą przed rozdrapaniem. Patrząc więc w jej nieszczęśliwe oczęta założyłam go znowu. Tylko na parę dni, koteczku. Potem już będziesz wolna.
BARDZO DZIĘKUJEMY DARCZYŃCOM ZA ICH WIELKIE SERCE
