Udało nam się uporać ze stanem zapalnym w pyszczku. Trochę się obawiam, bo czeka mnie kilka dni poza domem. Mam nadzieję, że stres związany z moją nieobecnością nie sprawi, że problem wróci

Z dobrych wieści, dzięki wymazowi z pysia wiemy, że podłoże było czysto bakteryjne, bez śladów plazmocytarnego zapalenia dziąseł

Dlatego odpowiednio dobrany antybiotyk podziałał szybko.
Podawanie leków Guzikowi byłoby trudne, gdyby trzeba je podać wprost do pysia - nie jest to, coś, co by lubił

A że siłę ma jak koń, to choć zupełnie nieagresywny, potrafi postawić stanowczy opór

Na szczęście wszystko wcinał z karmą

I nastał spokój
Przynajmniej na razie, bo po powrocie musimy zaliczyć kontrolę u weta
