Kurcze, Nocka męczy klatka chyba - mamy podejrzenia grzyba:((( Na tyle mocne, że oczywiście zostały pobrane zeskrobiny na posiew, ale i tak podano biocan... Kilka miesięcy temu pomógł, ale teraz - nie wiadomo... Oby nie trzeba było wdrożyć orungalu - bo i czasochłonna to terapia, ale przede wszystkim - bardzo obciążająca, a Noculek przecie już nie młodziak... Najlepsza byłaby szczepionka insol - ale tu poczekajmy na wynik posiewu, bo bez sensu byłoby wydawać niepotrzebnie tyle pieniędzy - my takich nie mamy, ale pojawiła się pewna obietnica...Już teraz jesteśmy za nią bardzo wdzięczni
Nie jest gorzej - łepetynka powoli robi się znowu czarna!!! Wciąż czekamy na ostateczny wynik posiewu, ale wzrost po 10 dniach był ujemny, więc jesteśmy dobrej myśli:) A Nocuś - no cóż - pozwala się nosić na rekach, rozdaje baranki, a nawet noski-noski... I tak sobie ostatnio pomyślałam, że ufam mu tak samo, jak moim własnym kotom... Jego przemiana jest N-I-E-S-A-M-O-W-I-T-A
Mamy wynik posiewu - zero grzyba:))))))
Czyli suplementujemy celując w skórę i odporność i liczymy, że te łysinki po prostu zarosną za czas jakiś. Nocek z kolei robi się coraz odważniejszy - zawsze, jak wchodzę, czeka na mnie tuż za drzwiami i bardzo ciekawie wygląda na korytarz... Jeśli chodzi o stosunek do człowieka - bez zmian...
Bibka już w swoim domu, dlatego Nocuś mógł wprowadzić się na Jej miejsce...
Pierwsze dni spędził w klatce - tylko Dżidżi profilaktycznie na niego nasyczał, reszta - echo; zresztą tak samo Nocek - żadnej negatywnej reakcji
Dlatego po trzech dniach sezam sią otwarł... I ciągle nic! Po kolejnym dniu z otwartą klatką i kibelkiem wewnątrz - majdan został zlikwidowany; Nocuś nie zaliczył żadnej kuwetowej wpadki. Po dwóch dniach zajarzył, gdzie należy zgłaszać się na popas:)
Jeszcze czasem czmychnie, jak pojawią się "męskie" kroki, ale ja mogę bez problemu przejść dosłownie obok. Jest super