Morri pisze:Barman i to po raz drugi... pierwszy raz za Homera... A ja Ci gwarantuję, że Rumianek będzie kiedyś miziakiem... Zobaczysz
No nie wiem, nie wiem... Barman.. Wieści głoszą, że sam nie mieszka.. Spiritus movens nie wiadomo gdzie zatem urzęduje... No i do końca nie ustalono, kto dokończy dzieła - czyli umowę podpisuje.
Ano. W sumie nie wiadomo Bastianko, ale przed Homerem, kto padł na kolana?
"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Rumianek już jest pełnoprawnym mieszkańcem . Ma taki sam status jak Jego idol Homerek, którego nie odstępuje praktycznie na krok. Nadal co prawda chłopak jest nieśmiały, ale dał już się głasknąć kilkukrotnie po głowie. Jak na Niego, to milowy krok w kontaktach z człowiekami. Niestety, to nie ja byłem jego wybrańcem do tych pieszczot
Mizia się!!!! a raczej daje się głaskać . Właśnie Bastianka siedzi obok Niego, a On nie ucieka.... Dał się głaskać przez dość długą chwilę. Najpierw patyczkiem, a potem dłonią . Hurrrrraaaaaaaaaaaaa
On ma gdzieś tę ufność ukrytą głęboko w sobie... Kiedy był kociakiem przecież jakoś przyszedł do tego człowieka... i pozwolił sobie obciąć uszy... Kiedyś musiał ufać...
"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
nie do człowieka, bo to nie był człowiek.... Ale grunt, że Rumiś pozwala na skracanie dystansu, na razie Darii, ale jak pozna na nowo smak miziaków, to tylko kwestia czasu kiedy i ja zaznam szczęścia głaskania Go . Jest Kochany, Dwa Kochane Burasy moje.....
Rumciś dziś przeszedł za Tęczowy Most. Kot skrzywdzony przez ludzi, zaufał nam bezgranicznie. Spał na poduszce, dawał się miziać, mruczał do uszka. Walczył dzielnie z chorobą trzustki i nerek. Pokonał go nowotwór. Biega już za TM, gdzie nic nie boli.
Barman76 pisze:Rumciś dziś przeszedł za Tęczowy Most. Kot skrzywdzony przez ludzi, zaufał nam bezgranicznie. Spał na poduszce, dawał się miziać, mruczał do uszka. Walczył dzielnie z chorobą trzustki i nerek. Pokonał go nowotwór. Biega już za TM, gdzie nic nie boli.
Rumianku... Pamiętam jak czułam przed każdym posprzataniem Twojej klatki wielki respekt. Jak każdemu wolontariuszowi chowales się do transportera a mnie witałeś na transporterze wpatrzony we mnie. Ciężko było mi uwierzyć że byłbyś skłonny do tego by się oswoić. Ale pozory mylą. Straty bolą. Ale tak dla Rumianka było lepiej...
Biegaj szczęśliwy! Klapsztula się z Tobą tam zaopiekuje
Niesamowite, że ten kochany dzikun ostatecznie tak bardzo Wam zaufał. Pamiętam go doskonale. Daliście mu najlepszy czas, jaki miał w całym swoim kocim życiu... Trzymajcie się tam.