
Zelda
Moderatorzy: crestwood, Migotka
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Niemal uwierzyłam, że jest nieśmiertelna...
Te 159 czy 171 (kto by je tam zliczył!) żyć, to ponad trzyletnie umieranie...
Ale cuda się przecież nie zdarzają na tym świecie - Zelda odeszła; umarła, a ja żyję - chyba, jak to możliwe, że mi serce nie pękło, w ogóle tego nie rozumiem...
Jej serce okazało się jednak żelazne - pokonał Ją nowotwór...
Jestem zdruzgotana, wciąż Ją widzę, słyszę, czuję - nie wiem, jak to będzie; kocham wszystkie swoje koty i wszystkie tymczaski, ale to był wyjątkowy kot, najmądrzejszy, najwierniejszy, kot, który dał mi cząstkę siebie, i który zabrał kawał mnie... Zrobiłabym wszystko, by mogła jeszcze być tu ze mną...




Zeldy nie byłoby już dawno, gdyby nie dwie osoby, którym będę dozgonnie wdzięczna:
dr Mirosława Ziemba, kardiolog Zeldy, która Ją właściwie zdiagnozowała i zaopatrzyła lekowo;
i dr Agnieszka Sobieralska, która na co dzień opiekowała się Zelduszką - to Ona zdecydowała się operować kotkę, kiedy wszyscy twierdzili, że to się nie uda; to Ona wymyślała specjalne opatrunki, kombinowała, szukała rozwiązań i miała zawsze dla Zeldzi czas - i wiem, że to dzięki Niej koteczka żyła tak długo. I to też Pani Doktor pomogła Zelduszce przejść na drugą stronę - wśród własnego kocio-ludzkiego stada, na własnym posłanku, a ja do końca trzymałam Ją za łapkę - tę moja ukochaną łapuszkę...

Zabrakło jednego kota, a dom jest pusty....Nie wiem, jak to możliwe...
Żegnaj, Zelduszko! Choć jakoś tak wiem, że gdzieś tutaj jesteś, przecież zawsze musiałaś mieć wszystko na oku... Kocham Cię... I tak strasznie tęsknię...
Te 159 czy 171 (kto by je tam zliczył!) żyć, to ponad trzyletnie umieranie...
Ale cuda się przecież nie zdarzają na tym świecie - Zelda odeszła; umarła, a ja żyję - chyba, jak to możliwe, że mi serce nie pękło, w ogóle tego nie rozumiem...
Jej serce okazało się jednak żelazne - pokonał Ją nowotwór...
Jestem zdruzgotana, wciąż Ją widzę, słyszę, czuję - nie wiem, jak to będzie; kocham wszystkie swoje koty i wszystkie tymczaski, ale to był wyjątkowy kot, najmądrzejszy, najwierniejszy, kot, który dał mi cząstkę siebie, i który zabrał kawał mnie... Zrobiłabym wszystko, by mogła jeszcze być tu ze mną...
Zeldy nie byłoby już dawno, gdyby nie dwie osoby, którym będę dozgonnie wdzięczna:
dr Mirosława Ziemba, kardiolog Zeldy, która Ją właściwie zdiagnozowała i zaopatrzyła lekowo;
i dr Agnieszka Sobieralska, która na co dzień opiekowała się Zelduszką - to Ona zdecydowała się operować kotkę, kiedy wszyscy twierdzili, że to się nie uda; to Ona wymyślała specjalne opatrunki, kombinowała, szukała rozwiązań i miała zawsze dla Zeldzi czas - i wiem, że to dzięki Niej koteczka żyła tak długo. I to też Pani Doktor pomogła Zelduszce przejść na drugą stronę - wśród własnego kocio-ludzkiego stada, na własnym posłanku, a ja do końca trzymałam Ją za łapkę - tę moja ukochaną łapuszkę...
Zabrakło jednego kota, a dom jest pusty....Nie wiem, jak to możliwe...
Żegnaj, Zelduszko! Choć jakoś tak wiem, że gdzieś tutaj jesteś, przecież zawsze musiałaś mieć wszystko na oku... Kocham Cię... I tak strasznie tęsknię...
w ciągu tych trzech lat u Ciebie przeżyła całe życie. kochałaś ją, ona o tym wiedziała - i to jest najważniejsze...
...ale bez niej nic już nie będzie takie samo.
...ale bez niej nic już nie będzie takie samo.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 1:00 przez jaggal, łącznie zmieniany 1 raz.
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Olu wiem, że nic co tu napiszemy Cię nie pocieszy. Ale wiedz, że podziwiam Cię za to, co robisz dla tych najtrudniejszych zdrowotnie fundacyjnych kotów. Bo w większości to Ty decydujesz się nimi zajmować. I to Ty pokazujesz im czym jest dom. Choćby ten tylko tymczasowy. Przykre, że niestety przychodzi Ci z tego względu żegnać z nimi tak często. Wyrywasz dla nich kawał życia. I dla Zeldy zrobiłaś dokładnie to samo
Zelduszkinie śpij spokojnie [']
Zelduszkinie śpij spokojnie [']
"Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los."
Oscar Wilde
Oscar Wilde
Nie wierzę w to, co właśnie przeczytałam... Twoja walka Olu o życie i zdrowie Zeldy była dla mnie przykładem najwytrwalszej walki o życie, zdrowie i dobrobyt kota... Nie wiem która z Was była dzielniejsza, odważniejsza - czy Zelda, czy Ty Olu, walcząc o nią z całych sił 
Biegaj spokojnie za TM, Zelduszko... Była szczęśliwa, miała najlepszy dom na świecie

Biegaj spokojnie za TM, Zelduszko... Była szczęśliwa, miała najlepszy dom na świecie