Pewnie już większość z nas wie, że Ondraszek ma BARDZO złe parametry czerwonokrwinkowe - w zasadzie nie powinien żyć, a już na bank tak dobrze funkcjonować... Dodatkowo wzrósł mocznik - czyli niezbędne są kroplówki - ale przy takich parametrach na bank by go zabiły; no mocznik na poziomie 400 zaraz doprowadzi do tego samego - zatem koło się zamyka, bez transfuzji - kot nie przeżyje... Oczywiście wiemy, że to może pomóc tylko na chwilę, ale mielibyśmy wyrzuty do końca życia, gdybyśmy nie spróbowali...
Dzięki ogromnemu zaangażowaniu ludzi, którzy jak zwykle stanęli na wysokości zadania (lekarz prowadzącej, opiekunów innych zwierząt w poczekalni, laborantce, która oznaczyła nam grupę krwi dosłownie na poczekaniu i samemu bankowi krwi im. Milusia) krew już do nas jedzie, za dwie godziny będzie w Poznaniu, a o 9 - transfuzja - trzymajcie kciuki, by się udało!!!!
Mimo tak złych parametrów - Ondraszek nie wygląda na umierającego - tzn. jest słabiutki, ale wstaje na powitanie (niestety męczę go co godzinę, bo boję się nagłego pogorszenia - tfu, tfu!), je - mniej niż na początku, ale odkryliśmy miłość kocura - MIĘSKO!!!!! No po prostu jak poczuje zapach - dosłownie biegnie!!! I chce mi zjeść całą dłoń tymi swoimi bezzębnymi dziąsłami:) Z dobrych wiadomości - lipaza w normie

A dzięki kroplom - oczy są zdecydowanie lepsze. Dziś zrobiliśmy też usg - bo brzuch nam się wydał jakiś podejrzanie duży - no i szok - pozytywny! - to nie płyn!!! Zważyliśmy Ondraszka - w ciągu tygodnia mamy 600 g więcej kota:))))) No dobra - tu macie dowód, jak bardzo Ondraszek chce żyć - i że to życie ma w sobie!!! Tak zachowuje się w gabinecie:
