Dlaczego taki widok cieszy? Moment, kiedy szybko łapiesz telefon by uwiecznić pewien moment, bo niby zwykły, ale niezwykły.
Co jest niezwykłego w kocie przy misce?
Zorro jest u nas półtora miesiąca a jej postępy są malutkie, mało tego jej apetyt pozostawia wiele do życzenia. W pewnym sensie porównuje Zorro do Fugu, która zrobiła postępy błyskawiczne i w niespełna dwa miesiące stała się innym kotem (oczywiście zmiany na dobre). Zorro idzie powoli. Nadal nie je ze wszystkimi kotami na "kociej stołówce", zawsze stawiam jej miskę tam gdzie akurat jest, przy stole, pod stołem itd. Zorro choć wykazuje zainteresowanie kocią karmą to nie podchodzi na tyle blisko jak inne koty. A że każdy kęs jej jest na wagę złota robimy wszystko by po prostu jadła. I je, niewiele, ale je. I właśnie pewnego razu miała chyba taką ochotę, że poszła do wcześniej nieodwiedzanej kociej jadalni podjeść resztki po pozostałych. Mówię - ha! Głodna. I wtedy rzeczywiście jak dostała swoją porcję to sobie pojadła. Niby nic, ale mnie ogromnie cieszyło, że wie gdzie jest jedzenie, że podeszła.
Dziś zjadła całe śniadanko, ale była w takim miejscu gdzie inne koty nie miały dostępu. Może się stresuje? Choć zawsze jak nasze złodziejaszki kończą jeść to idą do drugiego pokoju... Najgorzej, że nie możemy dać Zorce jedzonka w innym pomieszczeniu niż salon bo ona tylko w salonie bytuje, a jak pisałam podajemy jej miseczkę gdzie jest, bo sama do niej nie podejdzie jak będzie na większej odległości.