Wczoraj Golcia wypięła zadek do drapania!
Wiem, że dziwacznie to może brzmieć - taki Golec na ten przykład wypina się odruchowo, kiedy tylko znajdzie się w zasięgu człowieczej dłoni i nie jest istotne, czy dłoń jest czymś zajęta, czy też spoczywa bezczynnie. No ale Golcia... Nie patrzyła wprawdzie, kto czochra, a kiedy to odkryła, zdecydowanie zrezygnowała z pieszczot, ale istotny jest fakt, że w ogóle poddała się z błogością jakiejkolwiek przyjemności dotykowej innej niż serwowanej przez koty.
Spory czas temu Golcia przestała zamierać w sztywnym bezruchu, kiedy udawało mi się ją dopaść w jakimś kącie i zaatakować głaskaniem. Z czasem po prostu zaczęła się spokojnie poddawać wszelkim odmianom miziania - bez kurczenia się, bez przerażonych spojrzeń i wciskania w najdalszy kąt. Pierwsze przejawy takiego zachowania wzbudziły mój niepokój i bliska byłam wyprawie do weta w obawie, czy nic Golci nie dolega... No bo jak to tak, że po prostu leży, zamyka oczy, spokojnie oddycha, nawet nie zerknie, a ja mogę dotykać tego mięciutkiego futerka, głaskać mordkę, drapać uszka, bródkę i policzki, dotykać noska i oczków... Ech... Niechby mi jeszcze tylko wtedy zamruczała, albo jakoś inaczej okazała błogość. Jak przy czochraniu zadka...
No i trochę fotek pięknoty:
A tak to zwykle wygląda, kiedy przychodzi pora posiłków i podekscytowane towarzystwo się schodzi, żeby z bliska nadzorować przygotowanie jadła. (Kiedy procedura się przedłuża, Golcia wskakuje na blat, albo dziabie mnie w łydki).
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Piękniejszego rocznicowego prezentu nie mogła mi zrobić...
Wczoraj minął rok odkąd te dwa cudne wypłosze ze mną zamieszkały, długo trwało i łatwo nie było, ale się wreszcie dziewczyna przekonała, że mizianie jest fajne. Od jakiegoś już czasu pozwala - świadomie i bez oszustnych podchodów z mojej strony - czochrać kuperek. To w trybie czynnym. W trybie uśpionym mogę czochrać, głaskać (nawet po mordce, oczkach, nosku, uszkach i pod bródką), pozytywnie przeszłam również test miziania brzuszka, a nawet czesania i obcinania pazurków!
Wczoraj po raz pierwszy wzięłam ją na ręce (w trybie czynnym), wprawdzie tylko na chwilę i przypłacając to lekkim podrapaniem, ale najważniejsze że w ogóle się udało chwycić ją w dłonie, podnieść i przytulić
Sesja zdjęciowa wkrótce. I owszem, Golcia może i ma mało fotogeniczny pyszczek z wąsami w dół, ale i tak jest przecudna, ma mięciutkie futerko i... pięknie mruczy!!!
Zagadka (łatwa, skoro w tym wątku): kto najczęściej z czterokociego stadka (w tym rezydent wychowany od kociaka ze mną) włazi mi na kolana, mości się, podtyka główkę do miziania, wygodnie się układa, mruczy i tak zasypia?
Gdyby mi ktoś powiedział rok temu, że Golcia nie ucieknie przede mną, kiedy się położę obok niej na łóżku, że przyjdzie do mnie leżącej i wtuli się we mnie, położy się na moim brzuchu i pozwoli się miziać... pewnie z rozrzewnieniem bym stwierdziła, że to marzenie...
Golcia przychodzi, kiedy ją wołam; głośno dopomina się jedzenia i wyjścia na balkon; nie ucieka już z balkonu, kiedy po nim łażę; korzysta z kuwety w mojej obecności
Mam ogromną nadzieję, że jeszcze przyjdzie czas, kiedy pozwoli się bez lęku wziąć na ręce.
Księżniczka kwitnie - dzień upływa jej na spaniu, toalecie i zabawie. Ona jedyna próbuje przytulać się do rezydenta Majka i jej jedynej Majek nigdy nie zaatakował. Natomiast zdarza im się ganiać za sobą w zabawie - sześciokilogramowy Majek spiernicza przed trzykilogramową kruszynką.
Oczywiście najchętniej bawi się z Golcem, ale nie unika też Kornelki.
Jakiś czas temu napędziła mi potężnego stracha. Zeżarła ok. 1,5 m, dość gruby sznurek, który służył nam do zabawy. Zerknęłam na nią, kiedy sama końcówka znikała w jej pyszczku, oczom nie wierzyłam... Wydawało mi się, że mam fioła na punkcie bezpieczeństwa kotów, teraz nie zostawię luzem nawet linki holowniczej. Na szczęście udało się usunąć sznurek bez poważnego zabiegu, po kilku dniach i zdjęciu RTG okazało się, że jest prawie na wylocie (pani Doktor oniemiała, kiedy zobaczyła jego długość). Ale ile nerwów mnie to kosztowało...
Podobnie jak Golec, Golcia zaliczyła też w międzyczasie usunięcie kilku ząbków.
Niezależnie od opinii dotyczących wyglądu pysia Golci i naśmiewania się z jej opuszczonych wąsów , uważam, że dziewczyna jest śliczna i ma w sobie mnóstwo uroku.
I skromna, nie najświeższa, relacja z mizianek:
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Wysłany: Wto 28 Kwi, 2020 21:15
Jest przepiękna, a przemiana niesamowita! Dobra robota!
A odnośnie sznurka.... kiedyś zaginiona tasiemka znalazła się, dyndając z tyłka naszego kota. Z kliniki 24 H wyszliśmy wtedy o 3 nad ranem, wcześniej najadłwszy się sporo strachu, ech
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]