
Wiem, że dziwacznie to może brzmieć - taki Golec na ten przykład wypina się odruchowo, kiedy tylko znajdzie się w zasięgu człowieczej dłoni i nie jest istotne, czy dłoń jest czymś zajęta, czy też spoczywa bezczynnie. No ale Golcia... Nie patrzyła wprawdzie, kto czochra, a kiedy to odkryła, zdecydowanie zrezygnowała z pieszczot, ale istotny jest fakt, że w ogóle poddała się z błogością jakiejkolwiek przyjemności dotykowej innej niż serwowanej przez koty.
Spory czas temu Golcia przestała zamierać w sztywnym bezruchu, kiedy udawało mi się ją dopaść w jakimś kącie i zaatakować głaskaniem. Z czasem po prostu zaczęła się spokojnie poddawać wszelkim odmianom miziania - bez kurczenia się, bez przerażonych spojrzeń i wciskania w najdalszy kąt. Pierwsze przejawy takiego zachowania wzbudziły mój niepokój i bliska byłam wyprawie do weta w obawie, czy nic Golci nie dolega... No bo jak to tak, że po prostu leży, zamyka oczy, spokojnie oddycha, nawet nie zerknie, a ja mogę dotykać tego mięciutkiego futerka, głaskać mordkę, drapać uszka, bródkę i policzki, dotykać noska i oczków... Ech...

No i trochę fotek pięknoty:
A tak to zwykle wygląda, kiedy przychodzi pora posiłków i podekscytowane towarzystwo się schodzi, żeby z bliska nadzorować przygotowanie jadła. (Kiedy procedura się przedłuża, Golcia wskakuje na blat, albo dziabie mnie w łydki).
https://youtu.be/6b1oLHLhU_E