Rudzik
Moderatorzy: crestwood, Migotka
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Rudzik wczoraj był na kontroli, gdyż wolontariuszy zaniepokoił krwisty wyciek z noska i dość duży obrzęk rany - jakież było nasze zdumienie, gdy sam chirurg (a więc nie było wątpliwości!) stwierdził, że jest PIĘKNIE;) W sensie - wszystko tak jak być powinno, a nawet lepiej... Kolejna wizyta dopiero po Świętach, co by ściągnąć szwy...
- KrisButton
- Posty: 3711
- Rejestracja: 18 lis 2014, 14:17
- Lokalizacja: Luboń
Rudzik.. kochany przytulasek. Kiedy zobaczyłam go parę dni po operacji przyznam, że musiałam zacisnąć mocniej zęby i trochę pomrugać... Wyglądał tak biednie i smutno. Pyszczek opuchnięty, zdrowe oczko przymrużone. Minęło kilka długich sekund zanim na mnie spojrzał. Spojrzał i... od razu się rozmruczał, zadreptał łapkami i w mgnieniu oka znalazł się na moich kolanach. Mimo pozszywanego pyszczka i przeszkadzającego kołnierza, wtulił się w moją szyję i mruczał jeszcze głośniej. Czas leciał, Rudzik mruczał, mi cierpnął kark.
Opuchniętymi zdjęciami nie będziemy już straszyć, w galerii jest ich pełno. Dziś jest już o niebo lepiej, szwy wciąż straszą, ale opuchlizna zdecydowanie się zmniejszyła. Posłałam ze trzy fotki do galerii, porównując zdjęcia widać, że jest lepiej.
Rudzik oczywiście bardzo grzeczny. Leki przeciwbólowe zlizywał z palca, antybiotyki zjada z ręki jak smaczki. Kocio uwielbia się tulić, przesiadywać na kolanach i tonąć w morzu głasków
Opuchniętymi zdjęciami nie będziemy już straszyć, w galerii jest ich pełno. Dziś jest już o niebo lepiej, szwy wciąż straszą, ale opuchlizna zdecydowanie się zmniejszyła. Posłałam ze trzy fotki do galerii, porównując zdjęcia widać, że jest lepiej.
Rudzik oczywiście bardzo grzeczny. Leki przeciwbólowe zlizywał z palca, antybiotyki zjada z ręki jak smaczki. Kocio uwielbia się tulić, przesiadywać na kolanach i tonąć w morzu głasków

Wszystko w porządku, szwy zdjęte, humor dopisuje, rany się goją i swędzą, więc kapelon wciąż trzeba nosić, ale mam nadzieję, że juz niedługo 


Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 1:00 przez Niebieska, łącznie zmieniany 1 raz.
W czwartek w zeszłym tygodniu Rudzik zamieszkał z nami
Najpierw zaliczył kontrolę oka u weterynarza, a później w transporterze teleportowalismy go do naszej łazienki, gdzie myślałam, że spędzi kilka dni i powolutku będzie poznawał moje stado.
Kiedy odbierałam go od weterynarza, a on usłyszał ludzki głos zaczął coś tam marudzić, miauczeć i gaworzyć po swojemu i tak całą drogę w samochodzie sobie gadaliśmy
Jak przystało na prawdziwego kota, Rudzik nie został w tyle i załatwił się w transporterze, więc całą drogę do domu (35 min) jechaliśmy z otwartym oknem
Przy pierwszym obwąchaniu się przez dziurki w drzwiach nie zarejestrowałam ani jednego syku, zarówno po stronie Rudzika jak i reszty stada
W łazience z Rudzikiem spędziłam jakąś godzinkę wygłaskując koteczka, tuląc, tarmosząc i z chłonąc jego zapachy na ubranie
Kiedy musiałam w końcu wyjść i wyjaśnić reszcie stada, że Rudzik jest spoko i mają być mili dla niego, bo od teraz mieszka z nami... Rudzik zaczął lamentować, że on chce iść ze mną... nie mogłam go długo ignorować. Brak syków wzięłam za dobrą kartę, więc postanowiłam zaryzykować i otworzyć drzwi...
Ten kot kompletnie nie wie jaka jest kocia etykieta w poznawaniu innych kotów, ani tez nie wiedział, że normalnie koty pierwszy obchód w nowym miejscu robią powoli i raczej na ugiętych łapkach
Rudzik po prostu wyprysnął z łazienki i truchtem obiegł mieszkanie raz, później drugi i trzeci i jeszcze kilka razy zaglądając w dosłownie każdy kąt
W międzyczasie jak zobaczył jakiegoś kotka to niewiele myśląc postanawiał się z nim przywitać, ale dawanie noska zasadzał z impetem baranka, nie miał żadnych zahamowań w obwąchiwaniu i po prostu wtykał nochal w futro pod szyją innych kotów, nie zrażony tym, że przy tak rażącym naruszeniu strefy osobistej pojawiły się już syki i buczenia. Na szczęście nikt nie zasadził mu z łapy, chyba każdy był zbyt zszokowany by podjąć jakąkolwiek reakcję
Do końca dnia Rudzik zadowolony truchtał sobie po całym mieszkaniu z drżącym ogonem postawionym w antenkę
Pierwszej nocy jeszcze nałożyliśmy mu kapelon i odizolowaliśmy go w łazience, bojąc się, że kiedy nie będziemy patrzeć wydarzy się jakaś bójka lub rudzik rozdrapie sobie ranę... Ale zrobiliśmy tak tylko tej pierwszej nocy, bo bardzo szybko okazało się, że Rudzik już się nie drapie, a stado przyjmuje go pomału, ale bez żadnych groźnych ekscesów
Mamy tez rewelacyjne wieści z histopatologi próbki pobranej z ucha. W badanej próbce nie wykryto żadnych komórek nowotworowych, a zgrubienie powstałe w jednym miejscu to tylko bliznowiec
Ale kciuków nie puszczajcie nigdy, oby podstępne raczysko nie powróciło!

Kiedy odbierałam go od weterynarza, a on usłyszał ludzki głos zaczął coś tam marudzić, miauczeć i gaworzyć po swojemu i tak całą drogę w samochodzie sobie gadaliśmy


Przy pierwszym obwąchaniu się przez dziurki w drzwiach nie zarejestrowałam ani jednego syku, zarówno po stronie Rudzika jak i reszty stada


Ten kot kompletnie nie wie jaka jest kocia etykieta w poznawaniu innych kotów, ani tez nie wiedział, że normalnie koty pierwszy obchód w nowym miejscu robią powoli i raczej na ugiętych łapkach




Pierwszej nocy jeszcze nałożyliśmy mu kapelon i odizolowaliśmy go w łazience, bojąc się, że kiedy nie będziemy patrzeć wydarzy się jakaś bójka lub rudzik rozdrapie sobie ranę... Ale zrobiliśmy tak tylko tej pierwszej nocy, bo bardzo szybko okazało się, że Rudzik już się nie drapie, a stado przyjmuje go pomału, ale bez żadnych groźnych ekscesów

Mamy tez rewelacyjne wieści z histopatologi próbki pobranej z ucha. W badanej próbce nie wykryto żadnych komórek nowotworowych, a zgrubienie powstałe w jednym miejscu to tylko bliznowiec

Ostatnio zmieniony 11 cze 2019, 12:51 przez Niebieska, łącznie zmieniany 1 raz.
- KrisButton
- Posty: 3711
- Rejestracja: 18 lis 2014, 14:17
- Lokalizacja: Luboń
Rudzik zadomowił się na dobre
Ma swoje ulubione miejscówki i swoje rytuały
Wciąż jest bardzo nachalny jeśli chodzi o okazywanie miłości i jej branie
Rudzikowi nie można powiedzieć "stop!" i go odsunąć od siebie... to nic nie daje... Ten kot to taki mały czołg, który przejdzie po wszystkim byle tylko dojść tam gdzie chce
Z Rudzika wciąż wypada kupa sierści.Pozostałości po okresie kiedy nie mógł się myć, a także skutek obecnej pogody. Staramy się go wyczesywać, ale obawiam się, że to taka niekończąca się historia :/ Rudzik tak kłaczy, ze wystarczy, że otrze się o cokolwiek/kogkolwiek i w tym miejscu zostawia taka mgiełkę z białych kłaków... Aktualnie toniemy w kłakach, istne babielato
Na szczęście Rudzik lubi się czesać
https://www.youtube.com/watch?v=sp_QiIA ... e=youtu.be




Z Rudzika wciąż wypada kupa sierści.Pozostałości po okresie kiedy nie mógł się myć, a także skutek obecnej pogody. Staramy się go wyczesywać, ale obawiam się, że to taka niekończąca się historia :/ Rudzik tak kłaczy, ze wystarczy, że otrze się o cokolwiek/kogkolwiek i w tym miejscu zostawia taka mgiełkę z białych kłaków... Aktualnie toniemy w kłakach, istne babielato

Na szczęście Rudzik lubi się czesać

https://www.youtube.com/watch?v=sp_QiIA ... e=youtu.be
Rudzik średnio znosi upały, zresztą jak wszyscy w obecnym czasie. Kiedy pojawił się u nas jeszcze nie było tak gorąco, ale już wtedy unikał gorących miejsc i zamiast plamy słońca na balkonie wybierał kanapę w domu lub cień. Zważywszy na jego historię choroby to nawet dobrze, ze nie ciągnie go do wylegiwania się na słońcu razem z innymi kotami, bo niestety promienie słoneczne mogą sprzyjać nawrotowi raka.
Niedługo wybieramy się na kontrole do okulisty. Niestety mimo codziennego zakrapiania oka nie widać żadnej poprawy
Oczko łzawi, Rudzik czasem charknie, smarknie i bez przerwy chrapie. Taki chrumkający kotek 

Niedługo wybieramy się na kontrole do okulisty. Niestety mimo codziennego zakrapiania oka nie widać żadnej poprawy


Rudzik zaliczył dziś wizytę u okulisty. 20 minut trasy do gabinetu tez nie było zbyt przyjemne, Rudzik nam się zgrzał i zaczął bardzo dyszeć, kiepsko znosi te upały
Nie mamy też dobrych wieści po badaniu. Nic się nie polepszyło, krople do oczu nie podziałały, a przy powiece mamy mały stan zapalny. Zatem zmieniamy lek i kropimy dalej wg zaleceń lekarza. Następna kontrola za 3 tygodnie.


W związku z tym, że Rudzik chrumka, świszczy i chrapie wybraliśmy się do kardiologa. Na szczęście dla nas dziś pogoda dopisała i nie było upałów. Rudzik całkiem nieźle zniósł podróż samochodem, marudząc tylko trochę i czasem pomiaukując jeśli za szybko jechaliśmy
Podczas badania Rudzik był bardzo grzeczny i prawie się nie ruszał, troszkę pomarudził podczas moczenia futerka przed badaniem ale i tak był grzeczniutki 
W serduszku Rudzika widoczna jest dodatkowa struna ścięgnista (false tendon) i miejscowe zgrubienie mięśnia w miejscu jej przyczepu, ale pani doktor mówi, że to nic. Czasem tak jest i nie ma to wpływu na zdrowie. Jednak za rok powtórzymy badanie żeby upewnić się czy nie zachodzą tam żadne zmiany.
Poza tym wszystko w normie
stare filmiki z chrumkaniem:
https://www.youtube.com/watch?v=3RkuWJm ... WC&index=6
https://www.youtube.com/watch?v=LxPM3IH ... WC&index=7
Wiecie... najgorzej jak nam wlezie pod łóżko, zaśnie i chrapie... a my zasnąć nie możemy


W serduszku Rudzika widoczna jest dodatkowa struna ścięgnista (false tendon) i miejscowe zgrubienie mięśnia w miejscu jej przyczepu, ale pani doktor mówi, że to nic. Czasem tak jest i nie ma to wpływu na zdrowie. Jednak za rok powtórzymy badanie żeby upewnić się czy nie zachodzą tam żadne zmiany.
Poza tym wszystko w normie

stare filmiki z chrumkaniem:
https://www.youtube.com/watch?v=3RkuWJm ... WC&index=6
https://www.youtube.com/watch?v=LxPM3IH ... WC&index=7
Wiecie... najgorzej jak nam wlezie pod łóżko, zaśnie i chrapie... a my zasnąć nie możemy
