Zorka można powiedzieć ma u nas dwa oblicza. Nie trudno zatem stwierdzić jaka koteczka może być i co jest jej do tego potrzebne. Jej oblicza mają swoje okresy, a najsmutniejsze jest to, że zależą oczywiście od rezydentów.
Są tygodnie kiedy Zorro wyleguje się na kanapie, często przechadza się po domu, jest na częstym widoku, jest ogromnym miziakiem i obala się na bok pod ręką człowieka. Jest wtedy koneserką wszelkich miękkości bo i leżakuje na poduszkach, praniu, kocach.
A są te dni kiedy Zorro po prostu nie ma. Naprawdę, jakby jej w domu nie było i nieśmiało zjawia się tylko w porze jedzenia. Dnie spędza u siebie w budce i nie raczy wyjść. Nadal jest ogromnym miziakiem bo Zorro nigdy nie pogardziła głaskami i traktor szybko się odpala, tylko koteczka po prostu jest nieosiągalna dla oczu.
Obserwując tego typu zmiany możemy wykluczyć, że to zależy od tego jak się Zorro czuje (odnośnie zdrowia związanego z nadżerką, nie psychicznego). Jej wynikom nie można nic zarzucić, leki zjada wzorowo, apetyt się nie zmniejszył.
Ale widać kto macza w tym swoje kocie paluszki. Oczywiście rezydenci. Zauważyłam, że i oni mają swoje fazy. Okresy kiedy Zorro ich nie interesuje i ta może mieć w miarę możliwości spokojny, koci żywot, a są też okresy kiedy po prostu się na nią uwzięli i ile się ona nie pojawi to muszę lecieć w jej stronę.
Standardowo - Srebro bo jej nie lubi (nadal potrafi podejść do jej budki i z ssykiem walnąć łapką), no i Tosiek - baw się ze mną baw, a że przybiera na masie (6kg) to jak skoczy na Zorro to tylko sobie wyobrażam jaki to musi być ogromny dla niej dyskomfort... Delikatnie mówiąc.
Właśnie ostatnio jest taki okres. Pod naszą krótką nieobecność doszła do mnie informacja, że osoba zajmująca się na ten czas kotami weszła swego czasu do domu a na podłodze kłębki futerka (nie ciężko było stwierdzić czyjego)... A innego jeszcze razu była świadkiem tego jak Zorka w trakcie ucieczki przed rezydentami popuściła...
Gdzie Zorro i jej sprawy kuwetowe spisują się na medal, bo mimo niełatwego życia koteczka nie załatwia się poza kuwetą. To był pierwszy raz kiedy na oczach człowieka uciekając przed kotami zdarzył się taki incydent. Jednorazowo, ale się stało. To tylko obrazuje jak oni mogą ją zestresować.
Na szczęście Zorro czeka na przeniesienie do miejsca, gdzie stado jest o wieeele mniejsze i gdzie czeka ją z pewnością większy spokój. Czekamy
