Kiedy Kotekmamrotek zakładała wątek Rudzika, napisała o nim "ptaszyna o solidnych gabarytach, acz delikatna z natury". Ostatnio często się z tego śmiejemy... czasem trochę przez łzy

Rudzik to taki cudowny, kochany, poczciwy kot. Z nikim nie szuka zwady i nie rozumie dlaczego czasem inny kotek się złości, albo na niego machnie łapką - robi wtedy taką głupiutka minę i czeka aż wszystko się uspokoi.
Kiedy przychodzi po głaski, szturmuje nas całym swoim ciałkiem jakby nie rozumiał, że jest duży i ma dużo siły. Jego delikatna natura w ogóle nie przekłada się na delikatność w obyciu. Taki puchaty, mały czołg.
Ostatnimi czasy zaczął dołączać do stada podczas budzenia człowieków... Tylko, że troszkę nie zrozumiał, że budzić można dopiero po pierwszym budziku... i troszkę też nie zrozumiał, że szczególnie nad ranem wypadałoby być nieco delikatniejszym... Rudzik przychodzi codziennie o innej godzinie, kierowany tylko sobie znanymi pobudkami i nas barankuje. A jako, że jego baranki jak wszystko inne są całkowicie pozbawione gracji i delikatności to jego pobudki są dla nas nieco bolesne. Jego czoło trafia z pełnym impetem w moją twarz i poważnie zastanawiam się nad spaniem w kasku bo jak tak dalej pójdzie to kiedyś obudzę się z podbitym okiem

Oczywiście przy tym wszystkim jest tak słodki i rozkoszny, że nie da się na niego złościć
