Brunet i Blondynek
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Parę miesięcy temu okazało się, że nerki Blondynka są w kiepskim stanie
Nie przypominają zupełnie nerek 3,5 letniego kota. Mimo że wyniki badań nie są aż tak złe, jakby się mogło wydawać, to samopoczucie Blondynka stale się waha. Przez jakiś czas jest super - Blondi pięknie je i ma energię na zabawę, ale potem przychodzi czas, że z dnia na dzień apetyt gaśnie. Wtedy już w głowie zapala się mi czerwona lampa, że coś jest nie tak i niestety najczęściej zaraz u kocurka pojawiają się wymioty i trzeba chłopaka wziąć do weterynarza, bo wiadomo, że znowu nerki się odezwały
W gorące dni też należy Blondynka obserwować, ponieważ upały mu nie służą. Raz, jak sygnalizowałam w wakacje, zdarzyło mu się nawet omdlenie... Po kryzysie, kilku wizytach w gabinecie i odpowiednich zastrzykach/kroplówkach wszystko wraca do normy i przez jakiś czas jest znowu dobrze. Około miesiąca temu też miałam wrażenie, że złe samopoczucie kocurka to po prostu znane już "wahnięcie". Chociaż badania były robione mniej więcej 2 tygodnie wcześniej i nic nie wskazywało na to, że coś może się dziać. Tym razem ku zdziwieniu wszystkich winne nie okazały się jednak nerki a jelita... Blondynek miał powiększone węzły chłonne i stan zapalny w jelitach. Niezbędna była kuracja antybiotykiem i zmiana diety - z nerkowej karmy na barf. Mały dzielnie przyjmował zastrzyki i kroplówki, bo apetyty nie wrócił tak od razu. Po około 2 tygodniach na nowej diecie i po serii zastrzyków trzeba było skontrolować, jak ma się sytuacja w jelitach. Jak już pisałam, wieści są całkiem dobre, ale wciąż czekają nas kolejne badania. To dopiero przed nami, lecz już dziś wiemy, że Blondynek nie nadaje się do adopcji....
Stany zapalne w jelitach, które się pojawiły, wymagają dalszej diagnostyki, ale do podjęcia decyzji o objęciu Blondynka fundacyjną emeryturą skłania przede wszystkim stan jego nerek. W przypadku Blondiego nie jest pewne, kiedy ten stan się gwałtownie pogorszy, a spowodować to może choćby przeprowadzka do nowego domu, do nowego człowieka. Musimy bowiem uważać na każdy stres. Mały przyzwyczaił się już do „ręki”, która go karmi i niekoniecznie chce jeść z innej. Aby móc się Blondynem opiekować, trzeba go trochę poznać i wiedzieć np. czy jest smutny, bo tęskni za człowiekiem, czy znowu się gorzej czuje. A skoro zostaje Blondynek, to i musi Brunet, jego ukochany kompan. Bracia są bowiem nierozłączni. Wystarczy, że jeden pojedzie do weterynarza, to drugi już płacze i go szuka. Poza tym nerki Brunecika, jak wiecie, też na USG idealne nie wyszły (choć nie są tak zniszczone, jak te Blondynka), lecz biorąc pod uwagę, że jest on kotem FeLV+, tu również wolimy dmuchać na zimne...



-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Chłopaki dziękują za wszystkie kciuki
Przydadzą się na pewno
Dzisiaj Blondi znowu zawitał do weterynarza. Zaniemógł z jedzeniem i nic nie było w stanie go przekonać, że trzeba jeść
Dostawał kroplówki, leki przeciwwymiotne i przeciwbólowe, ale bez większych efektów . Trzeba było zrobić usg brzuszka, sprawdzić jak się mają jelita i węzły chłonne - jak pisałam ostatnio tam tkwił problem. No i okazało się, że nic się tam nie zmieniło od ostatniej wizyty 19 grudnia - czyli jelita się uspokoiły, węzły chłonne niepowiększone. Co nie zmienia faktu, że Blondi dalej sam z siebie karmy nie ruszy. Co dziwne zachowuje się jakby był głodny, ale jak przychodzi do jedzenia to go nie rusza. Weterynarz tłumaczy, że być może jedzenie kojarzy mu się z bólem i dlatego ma blokadę. W związku z tym dostał leki na pobudzenie pracy jelit, dokładniej zastrzyki, które będzie dostawał przez następne 2 dni. Potem czekają go kontrolne badani krwi, a za tydzień w piątek wspominane i wyczekiwane specjalistyczne USG! Może wtedy dowiemy się, co dokładnie się dzieje w brzuszku Blondiego. Na razie najważniejsze żeby wrócił do jedzenia. Po dzisiejszym powrocie od weterynarza skusił się na trochę karmy,więc oby załapał!


Dzisiaj Blondi znowu zawitał do weterynarza. Zaniemógł z jedzeniem i nic nie było w stanie go przekonać, że trzeba jeść

Dalsze wieści o Blondynku!
Mały niestety kolejnego dnia dalej miał opory do barfa, więc zdecydowaliśmy wrócić do renala. Chłopak musi coś jeść w końcu. I okazało się, że poprzednia karma nie sprawia mu kłopotów. Zjadł ją ze smakiem, aż miło było popatrzeć. Niestety bóle brzucha nie ustąpiły, a raczej potęgowały je zaparcia...tak właśnie zadziałał na Blondyna lek, który przyjmował te parę dni. W czwartek Blondi dostał jeszcze lek przeciwbólowy i parafinę, żeby mu trochę ulżyć
Dziś rano był na badaniach krwi. Część wyników już jest, dokładniej nerkowe i są naprawdę dobre! Na resztę czekamy
Blondi dziś jadł normalnie, parafina zadziała i wydaje się, że ból jelit już mu tak nie dokucza. Na razie go obserwuje, patrze jak reaguje na karmę. Dziś próbował catz finefooda i widać, że mix królik-jagnięcina mu podpasował, miska wylizana!
Brunet ma sie dobrze i wszystkiemu przygląda się z ulubionej leżanki. Jak brat znika to go szuka, ale też go nie zaczepia jak są razem. Chyba widzi, że Blondyn potrzebuje teraz odpoczynku i masaży brzuszka
Mały niestety kolejnego dnia dalej miał opory do barfa, więc zdecydowaliśmy wrócić do renala. Chłopak musi coś jeść w końcu. I okazało się, że poprzednia karma nie sprawia mu kłopotów. Zjadł ją ze smakiem, aż miło było popatrzeć. Niestety bóle brzucha nie ustąpiły, a raczej potęgowały je zaparcia...tak właśnie zadziałał na Blondyna lek, który przyjmował te parę dni. W czwartek Blondi dostał jeszcze lek przeciwbólowy i parafinę, żeby mu trochę ulżyć


Brunet ma sie dobrze i wszystkiemu przygląda się z ulubionej leżanki. Jak brat znika to go szuka, ale też go nie zaczepia jak są razem. Chyba widzi, że Blondyn potrzebuje teraz odpoczynku i masaży brzuszka

Usg potwierdziło IBD u Blondynka. Na szczęście w ostatnim czasie małemu dopisuje apetyt i to tak, że szok
Blondi nadrabia dni, kiedy nic sam nie chciał wziąć do pyszczka
Jagnięcina z królikiem wyjątkowo mu podpasowały. Do leków, które brał dotychczas dołączył kwas foliowy i witamina B12, uzupełniamy braki
Niedługo trzeba będzie skontrolować czy przyswajają się jak trzeba
Brunecik też w tym tygodniu miał kontrolne badanie krwi i patrząc na wyniki jego nerki mają się całkiem dobrze
Kreatynina w poprzednich badaniach wychodziła lekko ponad normę lub na granicy, a tym razem 1,6 także oby tak dalej!




Brunecik też w tym tygodniu miał kontrolne badanie krwi i patrząc na wyniki jego nerki mają się całkiem dobrze

U Blondynka znowu gorszy czas. Z dnia na dzień i z zaskoczenia przyszły wymioty i brak apetytu, czyli "standardowe" objawy u Blondyna. Wiadomo, że znowu męczą go jelita, bo dokładnie tydzień temu był na badaniach krwi i wiadomo, że nerki dają radę, a niedobory b12 i kwasu foliowego uzupełnione.
W nocy z poniedziałku na wtorek były wymioty. Rano niby zjadł jakieś pół porcji karmy, ale zaraz potem już zwrócił. Wczoraj i dziś nie obyło się bez przeciwbólowych i przeciwwymiotnych zastrzyków. Wymioty zahamowane, ale apetyt nie do końca taki, jak powinien być. Mały je po trochu, ale brzuszek dalej boli
Jeszcze jutro czeka go jedna porcja przeciwbóla
W nocy z poniedziałku na wtorek były wymioty. Rano niby zjadł jakieś pół porcji karmy, ale zaraz potem już zwrócił. Wczoraj i dziś nie obyło się bez przeciwbólowych i przeciwwymiotnych zastrzyków. Wymioty zahamowane, ale apetyt nie do końca taki, jak powinien być. Mały je po trochu, ale brzuszek dalej boli


Dalsze wieści o Blondynku
Niestety ostatnie leki nie podzialały i w piątek wymioty powróciły. O jedzeniu nie było mowy. Także ponownie odwiedziliśmy weterynarza. Mały dostał kolejną dawkę zastrzyków i obowiązkowo kroplówke. W nocy znowu wymiotował, więc dziś rano kierunek -> weterynarz. Kroplówke kontynuujemy że względu na wymioty i niejedzenie. Wczoraj Blondi był osłabiony i miał niską temperaturę, ale po kroplowce jest lepiej i dziś już temperatura w normie. No i co ważne wracamy to cereni, która mały przyjmował w styczniu, tylko tym razem kuracja ma trwać tydzień. Teraz najważniejsze żeby Blondi zaczął jeść!
Niestety ostatnie leki nie podzialały i w piątek wymioty powróciły. O jedzeniu nie było mowy. Także ponownie odwiedziliśmy weterynarza. Mały dostał kolejną dawkę zastrzyków i obowiązkowo kroplówke. W nocy znowu wymiotował, więc dziś rano kierunek -> weterynarz. Kroplówke kontynuujemy że względu na wymioty i niejedzenie. Wczoraj Blondi był osłabiony i miał niską temperaturę, ale po kroplowce jest lepiej i dziś już temperatura w normie. No i co ważne wracamy to cereni, która mały przyjmował w styczniu, tylko tym razem kuracja ma trwać tydzień. Teraz najważniejsze żeby Blondi zaczął jeść!
Może warto spróbować buprenorfine...
Zapytaj o to wetke.
U Maciusia i Uszatki sprawdzał sie też Ranigast dozylnie i też Metronidazol dozylnie.
Ale to wiadomo, że decyzja należy do weta.
No i do jedzenia wyłącznie królik- najpierw gotowany, później w miarę poprawy surowy.
Niestety sprawdza się to przy ostrych napadach IBD, ale jak juz był rozwinięty chloniak u Maciusia, to już nic nie działało
Gdybyś chciała porozmawiać, dzwoń, podzielę się moimi doświadczeń.
Zapytaj o to wetke.
U Maciusia i Uszatki sprawdzał sie też Ranigast dozylnie i też Metronidazol dozylnie.
Ale to wiadomo, że decyzja należy do weta.
No i do jedzenia wyłącznie królik- najpierw gotowany, później w miarę poprawy surowy.
Niestety sprawdza się to przy ostrych napadach IBD, ale jak juz był rozwinięty chloniak u Maciusia, to już nic nie działało

Gdybyś chciała porozmawiać, dzwoń, podzielę się moimi doświadczeń.