Aż pewnego dnia pojawił się ON:
Nie wyglądał na umierającego z głodu, ale paskudna sierść i drapanie się niemal przez cały czas plus dorodne przyrodzenie, sugerowały raczej stan wolno żyjący, a na pewno brak ODPOWIEDZIALNEGO opiekuna...
Kocur właściwie od razu zaczął regularnie się u nas stołować - ba! przesiadywał na tarasie bez względu na pogodę - dlatego bardzo szybko postawiliśmy mu prowizoryczne schronienie, ze złapaniem czekając na lepsze czasy - i finansowo, i zdrowotnie... Przez ten czas kocur - początkowo bardzo płochliwy i trzymający dystans - zaczął nas śledzić - pojawiał się tam, gdzie my: tylko że my wewnątrz, a on - na zewnątrz domu... No a na tarasie robił takie bezeceństwa:
Ale jeszcze czekaliśmy - do momentu, kiedy kot zaczął zdecydowanie mniej jeść i ślinić się - pomyśleliśmy o zębach - i tę diagnozę potwierdził lekarz - paszcza wymaga kapitalnego remontu, po którym Olgierd będzie bezzębny... O ile badania krwi są idealne, to niestety osłuch uwidocznił bardzo poważny szmer sercowy, który trzeba skonsultować u kardiologa... Zapalenie górnych dróg oddechowych to tylko drobiazg.
Ot, i cała historia Olgierda - nic nadzwyczajnego... Ale kot jest wyjątkowy - już teraz pokazuje, że kocha człowieka całym sobą, no i baaaardzo lubi z nim gadać:) A reszta - wyjdzie w praniu

Olgierd Tarasowy na ZDJĘCIACH oraz FILMACH.