Tasiu Starowinek
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Sobota zapowiadała się uroczo...
Słońce, błogie lenistro.
Nic nie zwiastowało tego co się stało potem.
Codzienny Tasiowy rytuał.
Popołudniowo-wieczorna kroplówka....
Tasiu w połowie zaczął robić się niespokojny.
Każde kroplówkowanie Tasiu spędza na mym sercu, troche przesypia, trochę oglądany wspólnie YT.
Odłączyłam Go, bo pewnie siusiu.
I rzeczywiście.
Podłączyliśmy się ponownie i znowu coś nie tak.
Zaczął się wręcz wyrywać.
Nie ryzykowałam, odłączyłam.
Zwymiotował.
I zaczął się dramat.
Osunął się na łąpkach, nie był w stanie ustać.
Połozył na boczku.
Nie reagował.
Mój dotyk wywoływał cierpiące pomiałkiwanie.
Przelewał się przez ręce a ja nie wiedziałam co się stało.
Najgorsze, że nie potrafiłam MU pomóc.
Położyłam do kontenerka i i całą drogę błagając w myślach by nie umierał, pojechałam do kliniki.
Liczyłam się z tym, że jeśli nie umrze w aucie, to będą to i tak nasze ostatnie chwile.
Wiedziałam, że właśnie Go tracę.
W rejestracji tylko powiedziałam, że przyjechałam z umierającym kotem.
cdn...

Słońce, błogie lenistro.
Nic nie zwiastowało tego co się stało potem.
Codzienny Tasiowy rytuał.
Popołudniowo-wieczorna kroplówka....
Tasiu w połowie zaczął robić się niespokojny.
Każde kroplówkowanie Tasiu spędza na mym sercu, troche przesypia, trochę oglądany wspólnie YT.
Odłączyłam Go, bo pewnie siusiu.
I rzeczywiście.
Podłączyliśmy się ponownie i znowu coś nie tak.
Zaczął się wręcz wyrywać.
Nie ryzykowałam, odłączyłam.
Zwymiotował.
I zaczął się dramat.
Osunął się na łąpkach, nie był w stanie ustać.
Połozył na boczku.
Nie reagował.
Mój dotyk wywoływał cierpiące pomiałkiwanie.
Przelewał się przez ręce a ja nie wiedziałam co się stało.
Najgorsze, że nie potrafiłam MU pomóc.
Położyłam do kontenerka i i całą drogę błagając w myślach by nie umierał, pojechałam do kliniki.
Liczyłam się z tym, że jeśli nie umrze w aucie, to będą to i tak nasze ostatnie chwile.
Wiedziałam, że właśnie Go tracę.
W rejestracji tylko powiedziałam, że przyjechałam z umierającym kotem.
cdn...
Ostatnio zmieniony 11 maja 2020, 0:33 przez Asia_B, łącznie zmieniany 1 raz.
Do zobaczenia Aniele
Asiu, (treść zmieniona po opanowaniu stanu przedzawałowego) nie strasz. Błagam...
Ostatnio zmieniony 10 maja 2020, 21:58 przez wiedźma, łącznie zmieniany 1 raz.
"Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los."
Oscar Wilde
Oscar Wilde
W poczekalni czekaliśmy na wezwanie do gabinetu.
Patrzyłam jak leży bezwładnie, oczka wpatrzone gdzieś, w dal.
I nagle widzę poruszenie w kontenerku.
Bałam się zajrzeć.
Wstał odwrócił się tyłem, zrobił siusiu.
I potem widzę te oczy wielkie jak grochy wparzone we mnie.
Pytam się NA BOGA! co tu się wyprawia??
Weszliśmy do gabinetu.
Wyjęłam Tasia, otrzepał futerko jak gdyby nic się nie stało.
Uwierzcie, że lekarz nie wiedział kto bardziej potrzebuje pomocy.
Ja byłam bliska zawału.
Nie wiem co było przyczyną tego stanu, lekarz podejrzewa, że zachłysnał się wymiocinami....
Może chwilowe niedotlenienie....
Teraz nie ma to znaczenia i chyba do tego nie dojdziemy.
Tasiu żyje
Gdyby kogoś to intersowało - ja też.
No i jak ja mam nie ryczeć??
Patrzyłam jak leży bezwładnie, oczka wpatrzone gdzieś, w dal.
I nagle widzę poruszenie w kontenerku.
Bałam się zajrzeć.
Wstał odwrócił się tyłem, zrobił siusiu.
I potem widzę te oczy wielkie jak grochy wparzone we mnie.
Pytam się NA BOGA! co tu się wyprawia??
Weszliśmy do gabinetu.
Wyjęłam Tasia, otrzepał futerko jak gdyby nic się nie stało.
Uwierzcie, że lekarz nie wiedział kto bardziej potrzebuje pomocy.
Ja byłam bliska zawału.
Nie wiem co było przyczyną tego stanu, lekarz podejrzewa, że zachłysnał się wymiocinami....
Może chwilowe niedotlenienie....
Teraz nie ma to znaczenia i chyba do tego nie dojdziemy.
Tasiu żyje

Gdyby kogoś to intersowało - ja też.
No i jak ja mam nie ryczeć??
Ostatnio zmieniony 10 maja 2020, 22:50 przez Asia_B, łącznie zmieniany 1 raz.
Do zobaczenia Aniele
I ostatna informacja z sobotniego wieczoru - Tasiu został zaopatrzony w kartonik suplementów.
Na szczęście jest Kotem współpracującym, dzielnie zjada wszystko co musi.
Nawet to co miało dopisek "gorzkie"
Sobotnie wieczorne ważenie w gabinecie wskazało 2,8 kg.
Czy rzeczywiście? musimy to zweryfikowac na wadze, na której ważony był dotychczas. Oby.
Czuję, że jest Go więcej.
dobrej nocy
Na szczęście jest Kotem współpracującym, dzielnie zjada wszystko co musi.
Nawet to co miało dopisek "gorzkie"

Sobotnie wieczorne ważenie w gabinecie wskazało 2,8 kg.
Czy rzeczywiście? musimy to zweryfikowac na wadze, na której ważony był dotychczas. Oby.
Czuję, że jest Go więcej.
dobrej nocy

Do zobaczenia Aniele