Syczące i warczące, ale spokojne, na oko niekastrowany kocur w kwiecie wieku, solidnych gabarytów, tylko taki jakiś brudny... Mimo niedzieli udało się wcisnąć kota na kastrację następnego dnia, ale od razu zaznaczyliśmy, że jeśli będą zęby do robienia, to się wstrzymamy, żeby wszystko za jedną narkozą zrobić, no i gdyby było cokolwiek nie tak, to żeby krew zbadać, bo jakiś taki... Po godzinie od dostarczenia kota telefon z lecznicy: kot jest żółty, w surowicy masywna ikteria, odstępujemy od zabiegu; dodatkowo złamany kieł i kilka innych zębów do ekstrakcji... Wyniki badania krwi nas powaliły - wszystkie parametry wątrobowe znacząco podwyższone (np. ALT 5 razy!), od razu wdrożono kroplówki, leki osłaniające wątrobę oraz antybiotyk. Najdziwniejsze, że kot normalnie je, nie wymiotuje, w kuwecie wszystko w porządku! Pierwszy wlew kocur dostał jeszcze w gabinecie (wydano go nam opisując jako łagodnego syczka;), na drugi i zastrzyk umówiliśmy się we dwójkę - zupełnie niepotrzebnie

https://www.youtube.com/watch?v=Xq1my5x ... 7P&index=3
Jest TOTALNIE oswojony! Najlepsze (albo najgorsze...): nikt go nie kojarzy , nikt nie szuka; wolontariusz, który kocura złapał, widział go kilka razy w ogrodzie w ciągu ostatnich dwóch tygodni - czyli co: wywalony? podrzucony? Wszystko na to wskazuje, bo w ciągu takiego czasu jeszcze nie schudłby dramatycznie, ale już zdążyłby z kanapowca przeistoczyć się w brudnego szuszwola:/ Wyniki krwi wskazują na zatrucie - oby to było to, a nie np. nowotwór... W każdym razie jutro kontrolne badanie krwi i usg - trzymajcie kciuki!
A skąd to miano? Kocur ma bursztynowy kolor, a że to imię już u nas się pojawiło, trza było poszukać czegoś innego - ale podobnego: padło na egipską nazwę jantaru - czyli sokal:)
Sokal na ZDJĘCIACH i FILMACH.