Wczoraj w moim domu zagościły Bela i Mela
Dla wszystkich był to dzień pełen emocji, ale dzięki Evie czuję się przygotowana do opieki nad nimi najlepiej, jak można

Dziękuję Eva i pamiętaj, że trzymamy z Chominiami dla Ciebie zawsze otwarte drzwi
Melcia, jako ta bardziej śmiała, od początku zaczęła zwiedzać a o 17:00 zdecydowała się już na pełne rozluźnienie, żądając wygłaskania jej z każdej strony i przynosząc mi myszkę, żeby się z nią bawić.
Później wpadła do mnie koleżanka, ale gwiazdą wieczoru pozostała Mela. Wpakowała się między nas na kanapę i rozmruczana delektowała się głaskaniem na cztery ręce

.
Spała potem ze mną
Belci jest, niestety, trochę trudniej... Najpierw schowała się w kuwecie, ale około 15:00 z niej wyszła i ostrożnie, pod ścianami, obeszła pokój, żeby znaleźć nowe schronienie pod kanapą. O 23:00 zdecydowała się zacząć porządne zwiedzane, czujnie na mnie spoglądając, ale bez brzucha przy ziemi

. Coś na razie nawet Melę trzyma na dystans... w nocy na nią prychała.

Dzisiaj już siedzi głównie na krześle pod stołem lub na parapecie i tam sobie przysypia, ale jak tylko się ruszę, śledzi każdy mój ruch. Chyba jednak nie jestem taka straszna, bo, kiedy siedziała na parapecie, pozwoliła do siebie podejść na odległość jakiegoś 0,5 m i podetknąć sobie pod nos przysmak

Jestem więc dobrej myśli
