Misiu
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Misiu ma się już lepiej. Ostatnio miał ponowną wizytę u doktor Sobieralskiej bo znów nie pozwalał się dotknąć koło pyszczka, miał krwawy śluz po kupce i smoliste stolce ale w dzień badania magicznie ozdrowiał, objawy jak ręką odjął zniknęły. Misiu dostął kroplówkę i jakoś udało się go naprawić. Teraz znów uparcie torpeduje śmietnik, wyleguje się na słońcu i wpada do nas rano przypomnieć o jedzeniu.
Coś mi jednak wciąż nie pasuje w tym jak on ostatnio funkcjonuje dlatego bedę chciała skonsultować go z nefrologiem. Poza tym, jakkolwiek nie jest wkurzający tym swoim wyszukiwaniem worków do wciągnięcia, bananów/avokado/pomidorów/kaszy jaglanej do zjedzenia, porannym krzyczeniem (bo to nie jest zwykły miauk, to jest krzyk) i wybijaniem czipsów z buzi to skradł mi serce. Jest z nami już tyle czasu, przychodzi rano się przytulić kiedy jeszcze śpimy i przypomnieć, ze już jest jasno i czas wstać. Nie przestaje mnie też zadziwiać, tym jak bardzo lubi marchewki, jak uwielbia czyścić naczynia i jak mimo swojego kalectwa i jak długo potrafi stać na tylnych łapach by wyprosić jedzenie
I nie wiem jak by to było gdybym któregoś dnia nie usłyszała jego kustykania po kafelkach, albo wchodzenia po schodach, tego miau!!!!! kiedy kończy mu się cierpliwość bo pies się patrzy a miska pusta.
Coś mi jednak wciąż nie pasuje w tym jak on ostatnio funkcjonuje dlatego bedę chciała skonsultować go z nefrologiem. Poza tym, jakkolwiek nie jest wkurzający tym swoim wyszukiwaniem worków do wciągnięcia, bananów/avokado/pomidorów/kaszy jaglanej do zjedzenia, porannym krzyczeniem (bo to nie jest zwykły miauk, to jest krzyk) i wybijaniem czipsów z buzi to skradł mi serce. Jest z nami już tyle czasu, przychodzi rano się przytulić kiedy jeszcze śpimy i przypomnieć, ze już jest jasno i czas wstać. Nie przestaje mnie też zadziwiać, tym jak bardzo lubi marchewki, jak uwielbia czyścić naczynia i jak mimo swojego kalectwa i jak długo potrafi stać na tylnych łapach by wyprosić jedzenie

Misiu dzisiaj znowu się popsuł... brak apetytu, rano mamy nie obudził, nie poszedł z nią na poranne siku, miał gdzieś, ze to pora karmienia więc u mnie
i światełko - idziemy na badanie krwi. Skórę ponaciągałam, fałd nie wracał tak szybko do siebie, brodę obadałam - nie ma problemu. No to o co chodzi? Podzwoniłam miskami - nadal nic. Szczęśliwie udało mi się znaleźć slot na badanie krwi i popołudniową konsultację nefrologiczną, bo pierwsza myśl - odwodniony, poszły nerki. Ale nie było wymiotów, nic...
No dobra, wyniki krwi są super, generalnie kot prawie jak nowy tylko zołądek pełny jedzenia a nie jadł od poprzedniego wieczora. Ciała obcego nie widać i nie ma też wymiotów, więc nikt nie wie o co chodzi. U weta po tym jezdzeniu USG po brzuchu poszedł jeden śmierdzący bąk i teraz czekam w napięciu na następne bo jeśli ich nie bedzie to znaczy, ze jutro widzimy się z wetem ponownie na USG z kontrastem co Misia nie ucieszy.
Kot całe szczęście był bardzo grzeczny przy badaniu więc jestem dumna. Wciaż się jednak martwię, ze jest mu coś gorszego bo bardzo mi dzisiaj zgasł

No dobra, wyniki krwi są super, generalnie kot prawie jak nowy tylko zołądek pełny jedzenia a nie jadł od poprzedniego wieczora. Ciała obcego nie widać i nie ma też wymiotów, więc nikt nie wie o co chodzi. U weta po tym jezdzeniu USG po brzuchu poszedł jeden śmierdzący bąk i teraz czekam w napięciu na następne bo jeśli ich nie bedzie to znaczy, ze jutro widzimy się z wetem ponownie na USG z kontrastem co Misia nie ucieszy.
Kot całe szczęście był bardzo grzeczny przy badaniu więc jestem dumna. Wciaż się jednak martwię, ze jest mu coś gorszego bo bardzo mi dzisiaj zgasł

Po tych wszystkich badaniach i konsultacji kardiologicznej okazało się, że Misiu generalnie ma się dobrze tylko jest... stary. Weterynarze zawsze z niedowierzaniem patrzyli na jego metryke, ale pani kardiolog powiedziała, ze nawet budowa serduszka wskazuje na to, ze to jest raczej starszy pan, minimum 10 lat a moze mieć nawet naście. Dlatego od tej wizyty został Dziadkiem. Nadal zawiadiackim i złodziejskim, ale dziadkiem. I chyba nie ma się co z tym spierać bo Misiu faktycznie jest już raczej statecznym panem, dużo śpi, ma swoje przyzwyczajenia i rytuały i ich nie zmienia. Po Kocicy (Ksenii) jest zdecydowanie najblizszy mojemu sercu. Nawet kiedy mnie od rana opluwa 

Ciekawe, ze nikt przez te parę lat tego nie wypatrzył... Nie jest też jedynym kotem, który jakoś przechodzi niezauważony. A on ma tyle uroku przy blizszym poznaniu. Dla mnie jest najlepszy, najbardziej przebiegły, sprytny i rozczulający. Kto nie poznał Misia niech załuje!Cynamon pisze:Misiu jest cudowny![]()
![]()
![]()
I bycie dziadziem nic Mu nie ujmuje
Misiowi wyszly na brodzie czarne kropki, kot się rozdrapał i chyba wreszcie wiem o co chodzi z tymi epizodycznymi ropnymi bąblami na brodzie u Misia. Podejrzewam, że to koci trądzik więc w środę idziemy do dermatologa zasiegnać fachowej porady. A tymczasem myjemy buźkę po posiłkach i pilnujemy, ze nie wylizywał innych misek.
No cóż... to była tylko kwestia czasu i w końcu zdecydowaliśmy się, ze Misiu już z nami zostanie. Po ostatnich wieściach od dr. Zięby, ze opiekujemy się Dziadkiem a nie po prostu Misiem, jak i powtarzajacych się skórnych problemach stwierdzilismy, ze misiowe portfolio do adopcji nie zacheca a my też nie chcemy go oddać bo jest dla nas zbyt ważny. Misiu przeszedł ogromną przemianę i pękło by mi serce gdybym miała go oddać (mimo, ze nic na to nie wskazywało). Reszty swoich dni (a pewnie lat
) doczeka więc w domu z Ksenią i Jerzym (psem) na miękkiej kanapie, plamie słońca i z pełną miską. Chyba całkiem dobrze się to dla niego ułożyło 
Misia czeka w najblizszym czasie sanacja bo buzia trochę śmierdzi, ale Ksenia jest pierwsza w kolejce
Poza tym pyszczek wymaga uwagi i od czasu do czasu maści z antybiotykiem i regularnego przemywania. Ale ten dzielny kawaler jakoś mi na to wszystko pozwala, chyba też ma dla mnie miekkie serce 


Misia czeka w najblizszym czasie sanacja bo buzia trochę śmierdzi, ale Ksenia jest pierwsza w kolejce

