Dawno nas nie było, ponieważ u Zygmusi wiele zmian i się nie nadąża z tematami :)Najważniejsze jest to, że kicia jest po zabiegu. Guzek niestety urósł, więc cięcie jest dość spore a kotek niewielki., więc wrażenie jest takie ,że to rana na pół kotka... Po zabiegu widać było, że bardzo cierpi więc ofc Ciocia Ola nas ratowała

. W związku z zabiegiem Zygmuś zmienił lokalizację z garażowej na pokojową, a który to pokój dzieli z moją mamą. Komfort psychiczny zapewniła nam wszystkim właśnie moja mama, która czuwała non-stop przy obolałym kitku i była na każde skinienie jego łapki, a my mogliśmy zająć się pracą . Mamo dziękujemy bardzo - myślę, że Zygmusia najbardziej

Na szczęcie powoli kociamberek dochodzi do siebie, byliśmy na kontroli rany i wygląda ładnie, czeka nas wyciąganie szwów

, więc ogólnie panika. Jak do tej pory Zygmuś jest super dzielnym pacjentem , znosi cierpliwie zdejmowanie i zakładanie kołnierza ( niestety śpioch nie przeszedł), nie interesuje się swoim brzuszkiem ( na szczęście) , tylko niestety wybrzydza w jedzonku - dziś smakuje nam jedna karma a jutro inna ,

. Z kołnierzem radzi sobie super, a w ogóle to kot mega domowy, śpi przytulony w łóżku , można go przytulać i miziać ( byle nie nosić), może ma lęk wysokości...