Jesteśmy po kolejnej wizycie. Okazało się, że obecny stan Wspólnika nie wynika bezpośrednio z FIV, a właściwie już FAIDS, ale odpowiedzialny jest za to prawdopodobnie wirus krążący ostatnimi czasy wśród kotów i powodujący zapalenie okrężnicy. U zdrowych i silnych kotów zarażenie może przebiegać bezobjawowo lub co najwyżej wywołać niegroźną biegunkę i osłabić nieco apetyt, ale po podaniu leków szybko przechodzi. Niestety dla osobników z osłabioną odpornością może stanowić poważniejsze zagrożenie. Szczęście w nieszczęściu, że Wspólnik przyjmował accofil, który podniósł mu leukocyty i tylko dzięki temu wirus go nie zabił. Gdyby liczba białych krwinek nie wzrosła, organizm nie miałby się jak bronić i wg słów weterynarza Wspólnik nie przeżyłby tej infekcji.
Wczorajsza morfologia pokazała spadek leukocytów i erytrocytów w stosunku do wyników sprzed 4 dni. Nie są na razie alarmujące, ale zeszły znowu poniżej normy. Leukocyty "uciekają" ze względu na stan zapalny spowodowany wirusem, stąd ich mniejsza ilość. Liczba erytrocytów natomiast wskazuje na podkrwawianie wewnętrzne. Jest jedna dobra wiadomość.. liczba retikulocytów czyli młodocianych erytrocytów nie wynosi już 0 co świadczy o tym, że organizm zaczął produkować nowe krwinki czerwone. To dobra wiadomość! Płytki krwi za to nadal niezmiennie na poziomie zerowym

Mamy też wyniki czasów krzepnięcia. Nie są niestety optymistyczne. Z trzech parametrów dwa są poza zakresem co oznacza niedobór czynników krzepnięcia, na szczęście trzeci parametr czyli ilość fibrynogenu mieści się w normie. Fibrynogen odpowiedzialny jest za tworzenie skrzepu, a więc zapobieganie krwawieniom. Jego zbyt duża ilość może prowadzić do tworzenia licznych mikrozakrzepów w świetle naczyń krwionośnych, natomiast za niski poziom do silnego krwawienia.
Wspólnik dostał wczoraj kolejne leki na pobudzenie apetytu oraz przeciwmdłościowe. Podłączyłam go również do pompy. Dziś kolejna tura kroplówkowania, trwa ona kilka godzin. Nie chcę na tak długi czas zamykać Wspólniczka w transporterze lub klatce więc leżeliśmy wczoraj na łóżku, choć w końcówce Wspólnik stracił już ochotę na dalsze leżakowanie w jednym miejscu (parcie na pęcherz również mogło mieć tu znaczenie) i trafił niestety do transportera. Nie był z tego powodu zadowolony

Jeśli płynoterapia oraz leki na apetyt i mdłości nie pomogą i dziś po południu nadal nie będzie chciał jeść czeka nas jutro przetaczanie krwi. To ostatnia nasza szansa. Płytki krwi na których nam zależy żyją ok 10-12 dni. Jeśli w tym czasie Wspólnik nie odzyska sił oznaczać to będzie, że organizm jest już zbyt słaby, a co tygodniowe transfuzje to za duży dyskomfort zarówno dla Wspólniczka jaki i potencjalnego dawcy. A komfort życia jest najważniejszy..
