Alicja wczoraj odbyła wizytę weterynaryjną.
Po 12 godzinach na czczo, miała pięknie pusty żołądek, dzięki czemu można było pobrać krew.
Badanie USG pokazało, tak samo jak w zeszłym miesiącu, że dieta BACF pozytywnie wpłynęła na stan jelit Alusi.
Węzły chłonne nadal są powiększone, natomiast bez zmian od poprzedniego badania USG - ani na lepsze, ani na gorsze, dlatego póki co pozostawiamy je do obserwacji.
Czekamy jeszcze co pokażą wyniki krwi.
Alusia na nowej diecie przytyła Waży teraz 3,5kg
Królewna nie przepada za wyjazdami do weta - w pierwszą stronę zawsze dużo rozmawia. Czasem wygląda na zestresowaną, a czasem na wkurzoną
Otrzymałam wyniki badań krwi Alusi. Wykazały one zwiększoną ilość białych krwinek. W związku z czym weterynarz zaleciła ponowne badanie morfologiczne poszerzone o szczegółowy rozmaz krwi.
Mamy wyniki rozmazu: nie stwierdzono atypowych komórek, natomiast mamy do czynienia albo z odpowiedzią zapalną albo z nowotworem.
Alusia ma już umówioną wizytę u weterynarz, która zajmuje się pacjentami onkologicznymi, aby wykluczyć nowotwór i wdrożyć leczenie antybiotykiem.
Będziemy dalej sprawdzać, co jest przyczyną takich wyników.
W planach mamy także już wcześniej umówioną wizytę kontrolną, na której wykonamy badanie echo serca.
04.05.2024 Alicja była na wizycie onkologicznej. W drodze do weterynarza standardowo miauczała i "rozmawiała".
U pani onkolog, po wstępnym badaniu USG, została poddana sedacji, a następnie dokonano biopsji z jelit i węzłów chłonnych.
Pani doktor powiedziała, że na wyniki biopsji będziemy czekać do dwóch tygodni - a więc czekamy.
Alunia przestała z chęcią zajadać gotowaną wieprzowinę.. na szczęście mam od naszej dietetyczki przepis również na indyka.
Dzisiaj stałam i kroiłam 2kg mięsa i podrobów indyczych, ponieważ jakiś czas temu zauważyłam, że Ala woli krojone mięso od mielonego w maszynce.
Indyk na ten moment bardziej jej smakuje, chociaż czasami brakuje jej apetytu, dlatego tym bardziej muszę pilnować, by malutka jadła zarówno jedzenie, jak i suplementy.
Badania biopsji nie do końca rozjaśniły nam sytuację Alusi - w związku z tym czekamy na wizytę, na której zostaną pobrane próbki do badania histopatologicznego.
W ostatnim czasie Alunia nie miewała dobrego apetytu, co spowodowało, że musiałam jej zmieniać dietę. To było nie lada wyzwanie, trafić w gusta tej małej damy, jednocześnie nie przechodząc na zupełnie "śmieciowe" jedzenie. Na ten moment jesteśmy na surowym mięsie. Przed badaniem histopatologicznym należało zbadać Alę ponownie - we wtorek miała robione USG i pobieraną krew. W obrazie USG nastąpiła jedna zmiana od ostatniego badania - w jelicie cienkim brak było ruchów perystaltycznych. Poskutkowało to wdrożeniem Gaspridu i Cerenii. Na wyniki badań krwi nadal czekamy.
W poniedziałek 03.06.2024 zawiozłam Alusię na zabieg pobrania wycinków do badania histopatologicznego. Zabieg przebiegł bez komplikacji, wieczorem przywiozłam Alusię do domu, była osowiała, minimalnie popiła Recovery Liquid, trochę wody i pospała. Następnego dnia, zgodnie z zaleceniami weterynarza, Alunia pojechała na hospitalizację, na kroplówkę. Miałam ją odebrać wieczorem, około 19:30.
Po 18:00 otrzymałam telefon, który rozwalił moje serce na kawałki. Okazało się, że Alusia odeszła..
Prawdopodobną przyczyną śmierci był zator - Ala w pewnym momencie dostała duszności, ustało jej krążenie. Mimo szybkiej reakcji osób zajmujących się nią, mimo reanimacji, nie udało się jej uratować.
Pojechałam ją zobaczyć, pogłaskać, powiedzieć jej kilka słów, wciąż nie dowierzając, że to co się stało, jest prawdą.
Życie z Alicją było dla mnie ogromnym wyróżnieniem. Spośród wolontariuszy, którzy byli chętni wziąć koteczkę do siebie, los wybrał mnie. Pierwszego dnia pobytu Alicji w naszym fundacyjnym szpitaliku miałam dyżur - to był nasz pierwszy wspólny dzień. Miałam więc zaszczyt zarówno powitać ją w progu siedziby Fundacji, jak i towarzyszyć jej w ostatnich miesiącach, tygodniach i dniach życia.
Ala miała swój charakter, który pokazywała mi od samego początku. Uczyła mnie swoich granic - robiła to stanowczo, acz subtelnie. Potem zaprzyjaźniłyśmy się do tego stopnia, że moja Malutka, jak lubiłam ją nazywać, pozwalała mi masować swój brzuszek (mimo, że głaskania w tych okolicach nie lubiła).
Kto poznał Alicję ten wie, że ciężko było jej nie lubić, nie kochać.
To nie tak miało być.. miałyśmy ukraść jeszcze trochę czasu dla siebie. Miałyśmy poznać tego potwora, który w niej siedział, stawić mu czoła, dobrać odpowiednie leczenie nowotworu po otrzymaniu wyników HP.
Dziękuję wszystkim za ogromne wsparcie. Otrzymałam ogrom ciepła, którego się nie spodziewałam. Nie sądziłam, że tak będę potrzebować dobrych słów i gestów, dopóki ich nie doświadczyłam.
Aluniu, bardzo Cię pokochałam i ciężko mi z myślą, że nie poleżysz już na mnie ugniatając mój brzuch, patrząc jednocześnie z zamyśleniem w przestrzeń, nie obudzisz mnie swoim „gadulstwem”, nie zrobię dla Ciebie „szwedzkiego stołu” jak w momencie, kiedy nie miałaś apetytu na menu ze swojej diety.
Jednocześnie cieszę się, że nie cierpisz, że nie odchodzisz w bólu.
Można snuć plany, a wystarczy moment, by odebrać nam ukochaną istotę. Takie sytuacje podkreślają, jak ważne jest docenianie każdego momentu ze zwierzakiem, szanowanie go. Kiedy zależy nam na zwierzaku, dbamy o jego szczęście, wtedy skutkiem ubocznym jest nasze szczęście.