Kochani!
dziękujemy za anielską cierpliwość
w oczekiwaniu na wieści o Waszej ulubionej Rudej Kuli.
Doba ma za mało godzin, zwłaszcza jak się ma pod opieką takiego Królewicza!
Już nadrabiamy! Postaramy się wpakować w tę wiadomość 2x więcej mięsa (i o mięsie też będzie!).
Podsyłamy combo marzec-maj/fragmencik czerwca
Uszykujcie sobie:
- ciepły kocyk,
- Wasz ulubiony napój (zgadujemy, że herba),
- miły spokojny album do posłuchania w tle.
@Erena dziękujemy, że pytasz! Spieszymy z odpowiedzią!
MARZEC&KWIECIEŃ’25
Na początek fantastyczna wiadomość!
Pamiętacie, jak wspominaliśmy o planowanym zabiegu usunięcia reszty ząbków Chudego?
9 lutego nasz przystojniak przeszedł operację i wszystkie ząbki zniknęły z paszczy. To jeszcze nie ta fantastyczna wiadomość. Oto ona - wszystko poszło bez problemów!

! Z początku troszkę ciężej szło mu z jedzeniem. Ze względu na problemy z nerkami i gospodarką wodno-elektrolitową Chudy od zawsze ma żarełko rozdrabniane i mieszane z wodą mu żarełko z wodą na „papkę”, także sprawę miał ułatwioną. Musieliśmy jednak tymczasowo wstrzymać się z dawaniem mu smaczków. Oooooj, to go „zabolało”.. nas także, bo przestał przychodzić nam do łóżka. Gdy znowu zaczął je dostawać, zdziwił się, że już nie może ich gryźć. Ale nie przeszkadza mu to w ich pożeraniu

. Na kontroli u pani stomatolog okazało się, że wszystko dobrze wygląda, wręcz goi się jak „na psie”

.
Choć musieliśmy przejść przez etap obrazy panicza z okazji odebrania głównego oręża do zabijania, to instynkt zabójcy jakby się u niego wyostrzył... Mimo braku broni, nasz łowca jest bardziej pewny siebie i zdecydowany w swoich polowaniach!
Dalej jest głośny, nie rezygnuje ze swojej tradycyjnej strategii przyciągania uwagi. Codziennie wygłasza królewskie orędzie, zwłaszcza przy porannym karmieniu i wieczornych głaskach.

lub gdy tylko ma ochotę, by z nim posiedzieć.
Zdaje się, że wraz z ząbkami zniknęło trochę dyskomfortu i bólu. W związku z tym, Chudy może się skupić na zarządzaniu swoimi ludźmi, spaniu, jedzeniu i panowaniu nad światem.
22 marca pojechaliśmy do weta (głównej prowadzącej Chudego, pani nefrolożki) na kontrolę po zabiegu usuwania ząbków i po kolejnej zmianie karmy - tym razem na konia. Wizyta przebiegła pozytywnie, same „ochy”’ i „achy”. Chudy pokazywał pazury (bo zębów już nie ma

), darł się, gdy nie pasowało mu cokolwiek.
USG pokazało piękne “bebechy” (a także, że Chudemu chce się siusiu i kupę). Klasycznie został zrobiony komplet badań i pobrana krew. No i jak przyszły wyniki okazało się, że nie odzwierciedlają one tych „ochów” i „achów” z czasu wizyty. Pani wet zauważyła pewne pogorszenie, a podejrzenie padło na… zmianę karmy na konia. Padła hipoteza, że kuń uczula naszą rudzinę. To by mogło się zgadzać, ponieważ od jakiegoś czasu zauważyliśmy pogorszenie w jego lewym oczku (gdzie zawsze są problemy, ale wystąpiło wyjątkowe zaostrzenie i bardzo brzydkie czerwono-brunatne wysięki

). Ruda Kula także zaczęła więcej kichać.
Kolejna roszada jedzeniowa i znów byliśmy w procesie przechodzenia nową/starą szamkę (kangur is back!). Chudemu zmiana się podoba. Zresztą zaczął gardzić końskimi smaczkami (ale podejrzewamy, że jest tak mądry, że wiedział, że to mu nie służy). Zobaczymy na jak długo… Zauważyliśmy, że ma tendencję do nudzenia się, gdy za długo dostaje tę samą karmę. Na szczęście raczej docelowo będziemy mogli podawać aż dwa białka, jupiiii!
Z okazji alergii Chudego na konia (prawdopodobnej) oko dalej nie wygląda za dobrze, więc 7.04 byliśmy do pani okulistki. Podejrzewaliśmy, że usłyszymy to, co zwykle - że to okres pylenia, a on reaguje alergicznie i ma niedrożny kanalik. Jednocześnie mieliśmy nadzieję, że będzie możliwe jakieś leczenie. Biedaczek kichał troszkę i widać było brak komfortu.
Na pewno wszyscy chcecie wiedzieć, więc napiszemy- kupa Chudego wyglądała w tamtym czasie pięknie i cieszyła nas ogromnie

Tak wiemy, że to jest gorący temat! Chudy robi ją regularnie, jest wielka i soczysta. Zero zaparć! Żadnej krwi utajonej, ani świeżej

Hurra!
***A co jeszcze z behawioralnych spraw?
Ewix:
Moim zdaniem Chudy trochę więcej kotkuje, choć jeszcze nie do końca wie, jak to robić. Co to znaczy? Kiedy przychodzą znajomi i siedzą na kanapie przychodzi na nich popatrzeć - nie boi się. Chodzi między nami, po oparciu kanapy, chce bliskości. Relaksuje się i widać, że cieszy go udział we wspólnym spędzaniu czasu. Podchodzi bliżej i „uczestniczy w spotkaniu”, ale nie wchodzi na obcych ludzi. Zdarza się mu jednak polizać ich i otrzeć o ich ręce.
Kiedy witam się z nim rano, np. kucam i wołam go, to podchodzi z uniesionym ogonkiem, przeciąga się i podnosi dupkę do góry, ale jeszcze nie umie się śmiało otrzeć o rękę. Kiedy prosi o jedzonko (podczas, gdy przygotowuję je w kuchni) to nie otrze się o moje nogi, ale ociera się o nogi krzeseł w kuchni, czy o szafki. Wszystko wokoło, tylko nie bezpośrednio o mnie. Myślę, że to do tego to dąży, ale jeszcze trochę mu to zajmie.
Wiem, że potrzebuje bliskości, bo o nią woła (dosłownie
), ale chciałabym, żeby sam po nią przychodził. Dla niego bezpiecznie jest dostawać czułość na fotelu. Powolutku (z progresem i regresem) idziemy do przodu. Czyli dajemy mu przestrzeń żeby przyłaził.
Są też takie momenty, że mogę go dotykać nosem po łebku i mruczy jak szalony. A innym razem „ugryzie” mnie lekko swoim szczerbolem albo bez pazurów pacnie łapą, bo mu wkładam łeb w jego przestrzeń
.
Niedługo minie rok jak Chudy jest u nas. Jesteśmy wzruszeni każdą zmianą jego zachowaniu.
Ma kilka kryjówek i swoich miejsc.
Dużo czasu spędza za zasłonami na parapecie w sypialni, gdzie od rana gdzie do wczesnego popołudnia pada słońce. Wtedy mamy teatrzyk cieni (wkrótce jak zawsze zobaczycie galerię zdjęć

).
Śpi też sporo w swoim domku, a także podgląda sąsiada z parapetu w salonie i tam łapie słońce po południu. Mieliśmy już oczywiście inaugurację wiosny na balkonie.
Ewix:
Wydaje nam się, że Chudy jeszcze nie otworzyl się w 100%. Mamy też podejrzenie, że byłby otwarty na towarzystwo jakiegoś kociego kolegi lub koleżanki. Jest szalenie towarzyski i bardzo lubi, gdy ktoś przychodzi.
Chudy, mimo drobnych problemów wydaje się zdrowszy niż kiedykolwiek, a coś nam mówi, że jest też coraz szczęśliwszy i spokojny na codzień.
Czasem, gdy próbuję się z nim pobawić przed podaniem jedzenia by dbać o cykl łowiecki, wzdycha. Podchodzi, chwilę patrzy na zabawkę, po czym mruczkuje (marudzi), odwraca się i idzie w stronę fotela, gdzie dostaje jedzenie. Dosłownie więc mówi Dobra, nie chce mi się, dawaj miseczkę

”
MAJ’25
Mieliśmy od kwietnia kilka problemów ze zdrówkiem (lub raczej jeszcze mamy)
Apetyt nie był najlepszy, ale Chudy okresowo nie miał też wielkiej ochoty na zabawę. Był też troszkę bardziej leniwy.
Jakiś czas temu lewe oko Chudego zwróciło naszą uwagę - wspominaliśmy o tym ostatnio. Od zawsze było troszkę „lewe”(hue hue) ze względu na niedrożny kanalik, więc częściej łzawi. Jednak ponieważ mrugał coraz częściej i oczko nam się nie podobało, zabraliśmy Chudego do okulistki.
Niestety mieliśmy rację. Okazało się, że Kocix ma uszkodzoną rogówkę. Choć obszar uszkodzenia był mały (mniej więcej wielkości główki od zapałki), to mocno bolał. Pani doktor przypuszczała, że oko mogło ulec uszkodzeniu podczas zabiegu usuwania ząbków (ze względu na to, że mogło być lekko uchylone). Chudy przeszedł kilka etapów leczenia.
Najpierw seria: żel do oka, krople i tabletki przeciwbólowe. Po kontroli tydzień później dostał kolejne krople (każde podawane z przerwą 5 minutową). Bardzo dzielnie znosi (i znosi) leczenie. Jest już dużo lepiej, oko otwiera szerzej. Wciąż podajemy nowe kropelki (od początku kwietnia).
Mniej więcej w czasie leczenia oczek zauważyliśmy pogorszenie apetytu, a także świeżą krew w kale (która się pokazuje okazjonalnie). Jak się okazało musimy poza usg i badań krwi zbadać gruczoły okołoodbytnicze i pobrać cytologię z prostnicy. Wciąż czekamy na wyniki (zdaje się, że już ponad 3 tygodnie), więc nie wiemy jeszcze, co wykazała.
Ewa:
Nauczyłam się robić samodzielne kroplówki. Raz udało mi się zrobić ją w niesamowity (dla mnie
) i zaskakujący sposób, który pokazuje, jak Chudy się zmienił i jak nabrał zaufania do człowieka. W ogóle go nie brałam na kolana (do tej pory stresował się tak, że trzeba było go trzymać, lekko siłą). Siedział na swoim fotelu i mruczał i się położył. Spojrzałam na niego i pomyślałam „co mi zależy, spróbuję to zrobić na luzie” - i mu się „wkłułam”. Głaskałam i dawałam smaczki. Minimalnie się zaniepokoił, ale wszystko poszło ok, żarł smaczki, dawał się głaskać, trochę się lizał. Od razu potem chciał się tulić.
Chudy po dłuższym leczeniu oka stał się dużo bardziej żywotny i chce się bawić nawet kilka razy dziennie.
Cały czas jest bardzo towarzyski, reaguje obojętnie na gości (jeśli drzemie lub śpi). Kiedy ma ochotę sprawdza, kto przyszedł i kontroluje przybyszy.
Kiedy potrzebuje towarzystwa przychodzi i patrzy - co oznacza, że życzy sobie, by za nim pójść. Lubi spędzać wspólnie czas na balkonie, relaksuje się.
Ostatnio bardzo przeżywał bliskość aż dwóch gołębi, które obserwował napięty przez 15 minut (załączymy materiał zdjęciowy. Gołębi nie widać, ale widać kocie napięcie). Gołębie także obserwowały jego w wybałuszonymi oczami, lekko tańcząc na gałęziach. Byliśmy ubawieni. Chudy był często kompletnie obojętny na ptactwo, więc coś się zmienia w tej rudej główce
CZERWIEC
***Wracając do zdrówka
Leczenie oka było długie i dość żmudne. Kilka razy zmienialiśmy leki i trzeba było je podawać kilka razy dziennie (combo żel + krople + krople, a między każdym lekiem 5 minut przerwy). Chudy dzielnie to wszystko znosił, jego oko jest już w lepszym stanie, choć dalej nie jesteśmy do końca zadowoleni.
Dodatkowo wyniki krwi, które otrzymaliśmy niedawno wykazały zapalenie trzustki

. Chudy wyraźnie gorzej się czuł, leczenie trwa już około półtora tygodnia i przed nami kolejna kontrola. Musieliśmy znowu włączyć sporo leków. Jesteśmy zmartwieni, ale Chudy jest żywotny, ma swoje rytuały, dalej lubi wizyty gości a także ma wspaniały apetyt.
Ma też ciekawe nowe zachowania. Zaczął w końcu kotkować - to znaczy ocierać się o nogi, gdy czeka na jedzenie. Dodatkowo lubi przysunąć pyszczek bardzo blisko - tak, że dotyka wąsami policzka i czuć jego mruczący, wibrujący oddech na powiekach. Natomiast nie można go wtedy dotknąć

. Możliwe, że ma to związek z jakimś jego fizycznym dyskomfortem, choć mamy nadzieję, że tak nie jest.
Ostatnio upodobał sobie też szczególnie
czułe szeptanki. Oznacza to, że nie ma obecnie wielkich potrzeb głaskania, ale jest w stanie rozmruczeć się i rozanielić tylko ze względu na czułe szeptanie do niego z bliskiej odległości.
To prawdziwe cierpienie dla Opiekuna - być tak blisko i tam daleko
Trzymajcie kciuki za trzustkę Chudziaka
i szykujcie się na galerię gorących zdjęć Waszego Ginger Księcia!