Właśnie wróciliśmy z wakacji.
Do mojego domu na czas naszej nieobecności wprowadził się mój brat ( niepracujący rencista) i to on opiekował się Czesiem, Czarkiem, dwoma chomikami i ... Gosią.
Skąd się wzięła Gosia ?

Już piszę.
Wiosną mój syn przyniósł do naszego ogrodu wycieńczoną, wychudzoną i potwornie zarobaczoną roczną koteczkę moich sąsiadów.
Uszy miała koloru żywoczerwonego. Miała pchły i świerzb.
Dorosła kotka, a ważyła niewiele ponad dwa kilogramy

.
Podobno przychodziła do innych moich sąsiadów,którzy dokarmiali ją chlebem z wodą

.
Była w tak kiepskim stanie,że mój mąż oświadczył mi, że jak umrze to..."on jej zakopywać nie będzie".
Odrobaczyłam kilkakrotnie, odkarmiłam, podleczyłam uszy i zabrałam na sterylkę.
"Właścicielkę" kotki okłamałam, że udało mi się załatwić darmową sterylkę, bo bałam się, że nie pozwoli mi małej leczyć.
Kotka miała zmiany robacze w wątrobie i śledzionie. Leżała ponad tydzień w szpitaliku, bo właścicielka nie miała dla niej kąta w domu.
Właścicielka ma już kolejne kociaki ( rodzeństwo mojej ogrodowej panienki), zaraz będą kolejne...itd. Przekonywałam wielokrotnie, że powinna wysterylizować mamę mojej ogrodowej panienki. Bez skutku.
W ostatnim miocie były trzy tri ( czyli kolejne dziewuszki ), a teraz kotka znowu jest w ciąży.
Po wyleczeniu i sterylizacji mojej przybłędki właścicielka uznała, że fajnie byłoby mieć taką bezproblemową koteńkę.
Na szczęście "miłość" jej przeszła, jak tylko powiedziałam, że kotka wymaga porządnej karmy i leczenia.
Zadeklarowała nawet, że gdyby koteńka do niej się pojawiła, to mi ją przyniesie do karmienia.
Teraz mała waży już ponad trzy kilogramy. Kupiłam jej budę ( solidnie ocieploną podwójną warstwą styropianu - ściany, dach i podłoga ), bo uznałam, że skoro całe życie była kotką wychodzącą i na dodatek jest na swoim terenie, to na razie może tak zostać.
Mała ma już komplet szczepień.
Trzyma się naszego domu i ogrodu.
Jest mega miziasta.
Czesio i Czarek znają ją tylko z widzenia. Siedzą po dwóch stronach tej samej szyby. Mała na zewnątrz, oni w środku.
Muszę jeszcze zrobić jej testy na białaczkę i HIV.
Wszystkie nasze zwierzaki, po urlopie, są w dobrej formie.
Czesio i Czarek wyraźnie się za nami stęsknili.
Wkrótce porobię im zdjęcia.
Pozdrawiam. Malwinka.