
Chciałabym trochę napisać co u nas. A u nas trochę zmian.
W lipcu byliśmy dwa tygodnie na wakacjach. Do Tośki przychodził tato i generalnie ją rozpieszczał. Wprawdzie tylko raz dziennie ale i tak nie było źle. Przeraziłam się natomiast po powrocie do domu gdy zauważyłam, że w misce ma całą górę suchej karmy


Na szczęście na suchą karmę Tośka nie jest łakoma więc nie zauważyłam znacznego wzrostu wagi. Łakoma jest na wszystko to co poza miską (czyli to co jemy my).

Jak przyjechaliśmy to nie było wielkiego focha ale mały dystansik jednak był. No cóż, w końcu zostawiliśmy ją na całe dwa tygodnie.
Natomiast Tośka w pewnych kwestiach bardzo się zmieniła. Wprawdzie nie jest jakimś wielkim leloszkiem, ale zdarza się jej już podrzemać na kolanach dłużej niż 10 minut. Zdarza się jej przyjść i wskoczyć na kolana tak po prostu samej z siebie. Coraz częściej wystawia brzuchol i podczas miziana nie gryzie ani nie drapie. No chyba, że po prostu nie ma na to ochoty. Nadal nie lubi brania na ręce.
Na dodatek dosyć się rozgadała. Często przychodzi pod szafę odzieżową, siada i modli się miaucząc wniebogłosy. Nie wiem czy chce do tej szafy po prostu wejść czy może coś innego. Czasem też przychodzi, siada na przeciwko mnie i miauczy. I jeden Bóg wie o co kici chodzi




Najbardziej miziasta jest rano, jak wstaję do pracy. W związku z powyższym zamierzam wystąpić do swojego szefa o zmianę godziny rozpoczynania pracy z 7 na 9, ponieważ chciałabym wymiaziać doszczętnie swoją kicię.



A w ogóle, to kocham mojego kota
