Ulubionym zajęciem kotki, oprócz spania, jest mizianie się. Wystarczy spojrzeć na nią, a ona już uważa, że będzie głaskana i się podstawia. Nigdy nie jest nasycona i jak odchodzę, to widzę zawód, że za mało głasków, w zielonych kocich oczach. Dlatego kocia została Mizią. Pięknie i głośno mruczy, jak jest zadowolona.
Na dworze była tylko kilka dni, więc poza lekkim przeziębieniem nic więcej jej nie dokucza.
Mizia chyba od dawna nie miała kontaktów z innymi kotami, bo boi się pozostałych kotów zamieszkujących u mnie. Dlatego dobrze byłoby, gdyby szybko znalazła nowy dom, z którego już więcej nikt jej nie wyrzuci.

