Carramba
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Mała wcale się fajerwerków nie bała. No może trochę... ale towarzyszyła mi w oglądaniu siedząc na parapecie.
Bardzo jej się za to podobało, że ostatnio byłam więcej w domu. Lata za mną, wręcz się klei. Jak siadam, to ona obok. W nocy ładuje się do łóżka. To dla niej najlepszy okres, żeby się przykleiła do swojego człowieka, więc człowieku - znajdź się!
Bardzo jej się za to podobało, że ostatnio byłam więcej w domu. Lata za mną, wręcz się klei. Jak siadam, to ona obok. W nocy ładuje się do łóżka. To dla niej najlepszy okres, żeby się przykleiła do swojego człowieka, więc człowieku - znajdź się!
A co Ty na to: człowiek rano spieszy się do pracy, usiłuje umyć zęby z kotem przechadzającym się po obrzeżu umywalki, od czego odrywa go odgłos galopu spłoszonego kota nr 2, któremu oto kawałek kupy przykleił się do tyłka. Oblatuje więc biedak wszystkie pomieszczenia, co kawałek szorując tyłkiem po ziemi, po stole i po tapczanie, zostawiając wszędzie interesujące, wonne mazy... I co tu powiedzieć szefowi?Conwalie pisze:Uwielbiam takie niespodzianki- np ostatnio- rano człowiek się spieszy do pracy, musi uważać żeby nie zdeptać, któregoś z perszingów szalejących po chacie a tu nagle jeden z nich skacze z drapaka i podbiega lekko kulejąc do drzwi, przez które właśnie mam wyjść... szczęściem nic poważnego
Odziedziczyłam po Babci. Nie wiem, ile lat ma ten pieprz. Stoi na szafie i robi za dekorację. Ale rozsypany pachniał bardzo intensywnie.kiniek pisze:a na co komu aż litr pieprzuzwietrzałby nim byś zużyła
Karamcik rozrabia jak pijany królik. Ostatnio wujkowie momentami już z nią nie wytrzymują i zaczynają włączać mniej dyplomatyczne metody wychowawcze typu twórczy łomot. Nie zamierzam się wtrącać. Mała jeszcze mieści się pod szafą, więc ma gdzie zwiać. Mogłaby też aż tak nie drażnić wujków i ciotki

Tak się wczoraj na Tadziu skupiłam, że nie napisałam, że Caramcia też była na wycieczce u weta, żeby dokończyć serię szczepień. O mało przez nią nie przeoczyłam karetki, bo darła się głośniej niż syrena. Ale... w poczekalni Caramcik pokazała swoją drugą twarz - Caramcia się po prostu bała i koniecznie trzeba było ją cały czas trzymać na rękach i przytulać, a najlepiej jej było, jak schowała mi się pod kurtką
A tak generalnie to jazda z dwoma dzieciakami do weta to jest ostra wycieczka... Oba dzieciaki koniecznie chcą na ręce, oba się boją, oba trzeba głaskać po łepkach, a jak się głaszcze jednego, to drugi zaraz ryczy: a ja! ja też chcę! teraz ja! A jak spróbujesz wziąć oba na raz na kolana (małe są , to jeszcze się mieszczą) to zaraz zaczynają się lać.

A tak generalnie to jazda z dwoma dzieciakami do weta to jest ostra wycieczka... Oba dzieciaki koniecznie chcą na ręce, oba się boją, oba trzeba głaskać po łepkach, a jak się głaszcze jednego, to drugi zaraz ryczy: a ja! ja też chcę! teraz ja! A jak spróbujesz wziąć oba na raz na kolana (małe są , to jeszcze się mieszczą) to zaraz zaczynają się lać.