Ja to taki typ, co pracuje niezależnie od okoliczności.
Tadzio jakby wczoraj zapadł w sen zimowy. Przespał cały dzień. Nawet na jedzenie wymagał specjalnego zaproszenia. Dzisiaj też. Jak nie podstawię miski pod mordkę, to sam się nie upomni. Za to jak tylko ktoś przychodzi, albo ja zbieram się do wyjścia, to Tadzio od razu melduje się na korytarzu

Jak tylko widzi mnie, to zaraz zagaduje. Dotknięty mruczy głośno. Ciężko robi mu się foty, bo jak się nad nim nachylić, to się za bardzo skupia na podstawieniu do głaskania i za bardzo nie pozuje.

Jak coś powybieram, to wkleję.
Tadzio to kot, który do życia potrzebuje człowieka! Reszta nie jest istotna.
Ponieważ prognozują nam niezłe mrozy nie za bardzo mam ochotę targać go do weta, żeby obejrzeć tę łapę. Boję się, że dodatkowo zmarznie, a po tych kilku dniach w cieple ponowne wyjście na mróz może się skończyć przeziębieniem. I efekt będzie gorszy, niż bez wizyty.