Koteczkę przygarnęła starsza pani Aniela (podobno ponad 90 lat), która ma już swoje 2 kociambry. Szylkretka została zabrana do jej domu, bo raz, że zima, a dwa, że kotka zaczęła wychodzić na przystanek tuż przy ruchliwej ul. Bukowskiej, żeby żebrać o jedzenie. Wiemy o niej tyle, że była to domowa kotka, która na ulicę trafiła po śmierci swojej opiekunki. Razem z Olą martwimy się, że kolejny kot to dla pani Anieli po pierwsze zbyt duże obciążenie finansowe, a po drugie jest to naprawdę starsza pani i nie wiadomo czy jeśli jej zabraknie to i jej koty nie wylądują na bruku.
Jak widać na zdjęcia kizia jest dorosłą koteczką. Jest ufna, wychodzi do ludzi, wcale jej nie jest spieszno za to do drzwi wyjściowych. To domowa koteczka, którą ktoś baaaaardzo kochał patrząc na okrągłości dziewczynki.
Nie nadaje się na pewno do domu z innymi kotami czy zwierzętami, no chyba, że tamte nie dadzą się jej podporządkować. Jest dziewczynka charakterna. Nie polecałabym jej też do domu z małymi dziećmi. Ot - potrafi pokazać, że jej się coś nie podoba, ale nie jest agresywna. Chętnie podeszła do mojej ręki, żeby się połasić i pomruczeć.
Prawdopodobnie ma ok 6 lat.
Może ktoś chciałby tak ślicznie umaszczonego (

) koteczka do domu? Nie narobi szkód jak kociak, bo to stateczna matrona.
