Dla zainteresowanych...
Frida to połączenie największego miziaka na świecie, dziennego leniucha i nocnego wariata.
Kilka dni i chyba dała nam się poznać z każdej strony
Nie ma takiego momentu w którym nie chciałaby być głaskana. Miauczy głośno domagając sie tarmoszenia. Kiedy wracam po pracy do domu - nie jestem w stanie nic zrobić przez pierwsze 5 minut bo jest tak uparta, namolna i natarczywa - że nie da sie po prostu tego zignorowac

Jak sie jej nie wystarmosi porządnie to nie odpusci.
Morri miala racje- spanie na człowieku to jej ulubiona pozycja. Niesamowite, zawsze znajdzie miejsce gdzie moze sie wcisnac

jest przy tym tak niesmowicie kochana, mruczy, drepcze w miejscu, ugniata swoje miejsce... miód !
Jedyny problem to to, że w nocy włącza jej sie świrowanie. Taki obłęd właściwie... szaleje ze swoimi zabawkami, na które w dzień nie zwraca w ogóle uwagi. biega, skacze, turla sie, z predkoscia swiatla przemieszcza sie z parapetu na wyrko, odbija sie ode mnie, wskakuje na szafke, potem znowu podloga, dywan parapet... jak startuje to sie dywan pod nią przesuwa... do "Fridy inwalidki" to jej daleeeeeko. Co ciekawe, w dzien raczej nie ma ochoty na szalenstwa, interesuje ją tylko mizianie...
Apetyt dopisuje, suche, mokre, choc nie je jakoś strasznie dużo.
Powoli też zaczyna wchodzić do pokoju mojego brata.. a kiedy ja wychodze z domu, siada pod jego drzwiami i wyje by jej otworzył i miział
NAprawde, jest największym pieszczochem na świecie.
I kilka zdjęc.
I demonstracja jej mozliwości.. nawet jak leże na boku
