Zosia ZDJĘCIA (dużo zdjęć, tu będę wstawiał nowe)
Po operacji czuje się dobrze. Nie ma skarpety, ani kaftana (podobno nie ma potrzeby).
Animuszu nie straciła (tylko łapki jej się rozjeżdżały), ale nadal bardzo chętnie wychodzi z klatki (traktuje ją jako "budę") i wręcz "dziko" łasi się do reki.
Jest tylko bardzo chuda, aż strach brać ją na ręce (nie ucieka, siedzi i mruczy).
Z własnego doświadczenia wiem, że kota miłości do ludzi uczy się własnie teraz (ostatni moment). Można jej pokazać, jak miło jest siedzieć na kolanach i jak kochani są ludzie (bo to małe kocię ciągle jest - chociaż już "dość długie i chude")
Ale jeśli ma wrócić do stajni, to może lepiej, by się tak nie garnęła do ludzi.
Wejdzie do kogoś na podwórko gdzie są psy, lub pobiegnie do człowieka o niekoniecznie dobrych intencjach i problem gotowy.
Dzikie koty powinny bać się ludzi.
A ona za żarcie, ach - szkoda gadać. Pochłania jak odkurzacz.
I piszczy jak mysz, nie miauczy, tylko "pi pi pi".
Kontakt z rezydentami - no cóż...
Rambuś (samiec 4x od niej większy) wpuszczony został od razu do łazienki, bo darł się jak "zarzynana dziewica".
Wszedł, podszedł - nos w noc, buziak poszedł i się łasi.
Dostał łapą, bo tak wielkiego kota to w stajni nie było (tam same chuchra niekarmione).
Ale Zosia jest pokojowa (dosłownie idealny kanapowiec), i nie bije ani nie chce walczyć.
A Rambuś kocha wszelkie stworzenia (sam ma całe ciało w bliznach, bo nigdy nie umiał obronić miski).
I nadal nie umie - ot fajtłapa
Ale druga nasza kocica Burusia (z tego forum Oktavia), sama była w podobnej sytuacji i bardzo kochała wszystkie koty (kiedyś), ale teraz warczy pod drzwiami prycha. Syczy na Zosię, nie puszcze ją luzem.
Burcia stała się tak terytorialna, że raczej zagryzała by psy w okolicy.
Rambus się jej boi, mimo że większy i silniejszy, to ona trzęsie domem.
Zosia nie może u nas zostać.
I tak będzie dość długo, dlatego prosimy, ZAOPIEKUJ SIĘ ZOSIĄ!
Otóż pierwsza na sterylke miała iść "czarna diablica".
EDIT: Radzi sobie, choć jest z nich wszystkich najmniejsza. Wygląda o niebo lepiej, niż ostatnio. Ale z ogonem coś ma nie tak.
(...)
Zosia u nas siedzi max do przyszłego tygodnia (7 sierpień). Czyli do czasu aż przyjdzie kolejna kotka. Mogą siedzieć razem, bo to "rodzina" pewnie, ale jeśli nie ma szans na znalezienie domu
kochających koty ludzi (ani na dom tymczasowy - a to idealny kot domowy), to lepiej, by szybciej wróciła do stajni i nie nauczyła się polegać zbytnio na "ludziach".
U nas nauczy się "miłości" a to cecha nieprzydatna (wręcz dla niej wroga) na wolności.
Prosimy o pomoc - niebawem dla "Pięknych ze stajenki" postanie profil na FB.
To kochane kocice (całe stadko), które mogą liczyć tylko na życzliwość dobrych ludzi (i jedzenie).
Wiecie, co ludzie robią z "niechcianymi miotami", dlatego robimy to, co robimy.
Zaopiekujcie się

Kocice czekają na swoich ludziów.