Angel03, Ania Z ma rację. Wolontariuszowi nie jest łatwo rozstać się z kotem, który przebywa u niego tymczasowo - ale gdyby ulegać emocjom, szybko stracilibyśmy wszystkich wolontariuszy - każdy miałby już własnych kotów aż nadto.
Poza tym każdy kot wymaga uwagi - jeśli w domu jest ich za dużo, żaden nie otrzymuje jej tyle, ile potrzebuje. Nie ma to jak własny człowiek do miziania
"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Dokladnie
Ja mam w tej chwili 7 - 4 rezydentów i 3 tymczaski i to już za dużo. Nie daję im tyle miłości, czasu na zabawę i głaskanie ile bym chciała i przede wszystkim one chciały.
A wszystkie miziaste i pragnące czułości. Dlatego ważne, żeby koty odchuchać, nauczyć, że człowiek to dobro i poszukać fajnych domów, gdzie koty będą szczęśliwe i zadbane
– Chciałem powiedzieć (...) że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE.
Nie musiałyście tak na mnie naskoczyć, tak jakbym nie rozumiała zupełnie o co chodzi i co robicie. Nie wywieram tu żadnych nacisków czy czegoś w tym rodzaju. Od początku wiem, że Marinella daje tymczas Wojtkowi i doskonale ja rozumiem. Nie szukałabym pomocy dla Wojtka gdybym sama mu mogła jej udzielić biorąc go do domu. Marinella wykazała sie dobrym sercem, bo dzieki niej kot ma ciepłe kąty a nie budkę na dworze. Ja wolontariuszką nie jestem i być bym nie mogła ponieważ do zwierząt podchodzę bardzo emocjonalnie i inaczej nie potrafię. Jest mi po prostu szkoda kota, który tak niesamowicie się zsocjalizował u Marinelli, bo bedzie znowu sie stresował, przyzwyczajał do wszystkiego. Wiadomo że z czasem w nowym domu by się przyzwyczaił tak jak w domu Marinelli,ale ze względu na mój osobisty związek i emocje związane z Wojtkiem mam takie odczucia i obawy czy Wojtkowi będzie dobrze,bo sprawdzając dokładnie dom stały i tak nie ma 100 procentowej pewności co za ludzie w nim mieszkaja. Tak było w przypadku jednej mojej adoptowanej kotki, która trafiła do świetnego(niby)domu i tam była dręczona psychicznie,trafiła do mnie z adopcji i do dziś ma pewne psychiczne problemy. Także nigdy nie wiadomo tak do końca.
Mam nadzieję, że Marinella nie ma do mnie żalu że się o to martwię, bo bede jej wdzięczna do końca życia że pomogła Wojtkowi i wiem że robi wiele dobrego dla innych kotów,tak samo jak Wy.
angel03 pisze:Mam nadzieję, że Marinella nie ma do mnie żalu że się o to martwię, bo bede jej wdzięczna do końca życia że pomogła Wojtkowi i wiem że robi wiele dobrego dla innych kotów,tak samo jak Wy.
nie ma żalu
rozumiem posty ale zostawić Wojtka nie mogę
a póki nie stwierdzę że znalazłam mu dom doskonały i wspaniały to siedzi u mnie i wygrzewa się w cieple kaloryferów
no chyba że nie znajdzie się chętny ale myślę że Wojtek to mocno adopcjyny adoptuś bo i inne koty lubi i dzieci i dorosłych
a do tego jest szalenie bystrym kocurem
o sliczności nie wspominam bo się na te jego łapuchy i pucki naptarzeć nie mogę
próbuję mu zrobić zdjęcia bez lampy ale mam ciemne mieszkanie i nie wychodzi :/
a ustawiać tych wszytskich iso nie potrafię i nie chce mi się tego rozkminiać
1 Wędka już nie jest straszna, wczoraj bawił się dobre pół godziny aż się zziajał
ale jeszcze nie można za mocno machać
2 Przychodzi w nocy na mizianie i spanie