Jaśminka całkowicie dogadała się ze stadem kto żyw, ucieka, gdy mała wpada w fazę biegania Jestem pod wrażeniem, bo większość kotów jest dwa razy większa od niej
Na jutro umówiliśmy się na sterylizację, ale mam wątpliwości, bo dziś pojawiła się ropna wydzielina z oczka. Od paru dni spojówki nie były wzorem zdrowia, ale wet nie kazał się tym przejmować. Zielono-żółty glutek, to już chyba poważniejsza sprawa
"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
No i się niestety porobiło Mamy infekcję - objawy są tylko "oczne". Nie ma żadnych innych. Dziś Jaśminka dostała zastrzyk przeciwzapalny i drugi z antybiotykiem. Zniosła to z pokorą, bez jednego miauknięcia, choć jeden z nich na pewno był bolesny. Oczka dziś już wyglądają nieco lepiej niż wczoraj, ale nadal spojówki są mocno zaczerwienione. Na szczęście mała nie traci apetytu i humoru
Ostatnio zmieniony 08 sty 2014, 9:32 przez Morri, łącznie zmieniany 3 razy.
Przy okazji dowiedzieliśmy się, że z ludzi póki co pełną akceptację mam na razie tylko ja. TŻ probował dziś samodzielnie zapakować małą do transportera i niestety dość boleśnie zapoznał się z jaśminkowymi zębami jestem zdania, że trikolorki tylko wyglądają niewinnie
A pomyśleć, że tak słodko i niewinnie wygląda
Nam o dziwo Motek wczoraj sam wszedł do transportera chyba z ciekawości
My walczymy z oczami Mariny od 20 listopada, ponoć to się wlecze i nawraca Na razie wypróbowaliśmy 3 rodzaje kropli i teraz jeszcze jesteśmy na maści doocznej
Także trzymamy kciuki aby u Jaśminki poszło to sprawniej i żeby jak najszybciej wydobrzała
U Mariny poprawa pojawiała się też bardzo szybko, bo już na drugi dzień od wizyty u weta i podaniu zastrzyku, jednak doprowadzenie do stanu prawidlowego trwa do teraz
Widziałam Jaśminkę w weekend, pierwszy raz od wyprowadzki ode mnie, ładnie ją
Kasia odchudziła, bo jak trafiła do mnie to podejrzewałam ją o ciążę:) taka była pulchna. Teraz jest zgrabna i smukła jak przystało na młodą koteczkę
Morri pisze:Przy okazji dowiedzieliśmy się, że z ludzi póki co pełną akceptację mam na razie tylko ja. TŻ probował dziś samodzielnie zapakować małą do transportera i niestety dość boleśnie zapoznał się z jaśminkowymi zębami jestem zdania, że trikolorki tylko wyglądają niewinnie
Jak mi się przytpałętała pierwsza trikolorka, to Prezes AZ od razu mówiła, że wredne som
Jasminka nadal walczy z infekcją. Niby jest nieco lepiej, ale nadal oczka poklejone, a spojówki mocno zaczerwienione. Na szczęście zszedł obrzęk nawet nie próbuję robić zdjęć, bo mała wygląda jak królik na szczęście humor jej dopisuje z dnia na dzień jest coraz bardziej przylepna - juz teraz bardzo lubi kontakt z człowiekiem, ale myślę, ze to ledwie ułamek jej miziankowych możliwości
"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
pomału wychodzimy na prostą. Jeszcze nie jest idealnie, bo oczka i nosek nadal są oklejone, kiedy wracam z pracy, ale jest tego na tyle mało, że wystarczy już oczyścić tylko raz-dwa razy dziennie poza tym żadnych innych objawów chorobowych. Potwierdziło się natomiast, że niedoszła sterylka umówiona była w bardzo odpowiednim czasie, bo u Jaśminki wczoraj zaczęła się pierwsza rujka
"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."