Niebieski, włóczący się po terenie jednego z podpoznańskich komisariatów - jak nic policjant, nieprawdaż??? No i tak też pierwotnie nazwaliśmy tego wielkiego kocura - ale kiedy kolejne wolontariuszki zaczęły tracić dla niego głowy i pojawiły się pewne inne cechy, m.in. złamany kieł (no dobra, w oryginale nos) oraz nieco oziębły stosunek do swoich fanek, nie było wyjścia - policjant został przechrzczony na... Borewicza Miłośnicy PRL-u zapewne znają kultowy serial pt. "007 zgłoś się" i łamacza serc niewieścich, porucznika Borewicza (jeśli nie - polecamy ). Kocur faktycznie kręcił się po terenie komisariatu już jakiś czas, pracownicy próbowali go złapać, ale bezskutecznie; pomogły będące tam przypadkiem (zresztą w kociej sprawie) wolontariuszki. Był tak głodny, że po prostu wszedł do łapki, nie zareagował nawet, jak się zatrzasnęła - po prostu dalej pożerał... Okazał się zwierzakiem dojrzałym, mocno wychudzonym, zżeranym przez pasożyty zewnętrzne (pewnie wewnętrzne takoż...), podziębionym, oczywiście niekastrowanym... Paszcza - do kapitalnego remontu - z kłów nie ostał się żaden, i to jest główny powód, dla którego Borewicz nie może wrócić w miejsce bytowania, mimo że stosunek do ludzi jest jeszcze chłodny - no ale czegóż spodziewać się po Borewiczu;)
Na te chwile Borewicz wydaje mi się spokojnym i cierpliwym kotem, do póki za wiele się od niego nie wymaga
Słysząc, że jest to raczej dzikun, przy pierwszym poznaniu postanowiłam użyć wędki w celu powitania i dotknięcia Borewiczowego łebka Zrobiłam to dość niezdarnie i ze dwa razy pstyknęłam go przypadkiem w nos... na co kocur kompletnie nie zareagował... Wyciągniętej ręki tez nie osyczał, więc zaryzykowałam utratę palców i postanowiłam go pogłaskać... no i sukces! Palców nie straciłam, kota pomiziałam po główce i za uszkiem Do póki nie wykonuje się przy nim żadnych gwałtownych ruchów ani nie zmusza do niczego to jest spokojny i obserwuje co się dzieje
Nasz Sławuś to jednak jest ścichapęk - miał jechać do weta last week, ale niestety urwał się spod naszej kurateli i pozwiedzał sobie "wolność";) Dzięki jednak szpitalikowej służbie szybko wrócił za kratki - recydywy nie było i dziś został obejrzany przez weta: sierść zdecydowanie lepsza, pasażerów na gapę nie dostrzeżono, w uszach czyściutko, stan kliniczny doskonały - a zatem kawaler został zaszczpiony!
Borewicz nabrał nieco pewności... nie przekonał się do człowieka, ale też nie widać żeby się stresował. Dotykać i głaskać nie wolno, na to Borewicz reaguje sykiem i unikami... ale jeśli tylko pokaże mu się pełną miskę to wszystko inne przestaje go obchodzić... nie ma żadnych oporów, żeby się przepchnąć pomiędzy rękami i dostać do miski... idzie jak czołg. Wtedy tez nie czuje, że ktoś go głaszcze... więc korzystałam z okazji
Borewiczowi posypały się oczka. Rozpulchniona spojówka, surowiczy wypływ, wysunięta trzecia powieka. Nic dobrego Po konsultacji z weterynarzem, biorąc pod uwagę umiarkowaną obsługiwalność kawalera zdecydowaliśmy się na ogólnoustrojowe podawanie antybiotyku. Już po pierwszych dniach było widać poprawę w wyglądzie oczek, ale też w żywiołowości Borewicza.
I choć zdecydowanie nie pała do nas miłością, to coraz chętniej pozwala się głaskać. Zwłaszcza jeśli połączy się to z machaniem wędką lub pełną miską
Inga
Dołączyła: 04 Lis 2019 Posty: 131 Skąd: Poznań
Wysłany: Wto 17 Gru, 2019 08:35
Nasz niebieski kawaler przeważnie spędza swe klatkowe dnie na spaniu w pozycji "na bochenka"...chociaż w jego przypadku jest to bardziej bochen! Borewicz to w końcu kawał kociego chłopa Od niedawna trochę nam się rozgadał, gdy tylko jedzonko jest jego zdaniem podawane zbyt wolno. O tyle jest to ciekawe zjawisko, że nasz gaduła nie miauczy barytonem, jak pewnie każdy by się spodziewałam, tylko w tonacjach raczej drobnej kici. Nadal syczałka z niego, gdy się podchodzi i później przy sprzątaniu Borewiczowego M1, jednak nie jest kotem agresywnym, a wręcz z wyglądu bardzo pociesznym
Hahaha, tak Borewicz miauka jak panienka Ostatnio próbowałam go nagrać, niestety jak wyciągnęłam telefon to zamilkł. Trzyma tę tajemnicę głęboko w sobie
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Wysłany: Wto 17 Gru, 2019 16:30
na razie to jest jeszcze taki miaukosyk
Inga
Dołączyła: 04 Lis 2019 Posty: 131 Skąd: Poznań
Wysłany: Sro 18 Gru, 2019 16:15
Mi się akurat udało go złapać na tym słodkim procederze
Udało się nam zażegnać oczny kryzys Borewicza - długotrwała antybiotykoterapia wspomożona odpowiednimi suplementami (tutaj dziękujemy pięknie Pani Emilii, która podarowała przystojniakowi immunodol i bioprotect) dała pożądane efekty. Borewicz może już spoglądać na nas z pogardą w pełni otwartymi oczkami
A swą niechęć wyraża bardzo uroczo próbując chwycić swą bezzębną szczęką rękę zbliżającą się do jego futerka, całe szczęście po dwóch nieudanych próbach zwykle się poddaje i miast gryzieniu oddaje się szudraniu <3
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Pon 30 Gru, 2019 14:18
Borewicz bardzo chce sprawiać wrażenie niedostępnego - wczoraj osyczał mnie jak żaden inny kot wcześniej
Ale piękny jest
Borewicz wciąż reprezentuje postawę "Toleruje Cię tylko dlatego, że podajesz mi do stołu"
Miło z jego strony, że nie paca nas łapą, a na nasze szczęście Borewicz nie ma zębów, więc jego kąsnięcia (nie wiem czy jest takie słowo) nie bolą
Kto chce usłyszeć Borewiczowy głosik zachęcam do włączenia dźwięków
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Pon 06 Sty, 2020 17:27
O mamo
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Wysłany: Pon 06 Sty, 2020 21:25
Zawsze się zastanawiam, czy on prosi o jedzenie, czy grozi nam.😂
Inga
Dołączyła: 04 Lis 2019 Posty: 131 Skąd: Poznań
Wysłany: Sob 25 Sty, 2020 05:03
Dostąpienie zaszczytu głaskania szarego złośnika, Borewicza, nie jest takie proste. Wymagana jest wcześniejsza zapłata w formie czesanka puchatego futerka O dziwo jak się już da pomiziać, to wygląda wreszcie na szczęśliwego
Niestety właśnie kwestia futerka nas w tym tygodniu zmartwiła. Borewicz wylizał je sobie na tyle mocno, że się widocznie mu przerzedziło na boku. To oraz brak zainteresowania zabawkami, wędką i ciągła drażliwość na widok wolontariuszy, spowodowało rozpoczęcie nowej kuracji na wyciszenie skołatanych nerwów kocórka
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]