Strzyżyk ostatnio zaliczy tomograf głowy. I zniósł to dzielnie. Mam nadzieję
Po powrocie do domu od razu zażądał jedzenia W końcu należała mu się dzienna porcja.
Ale że była narkoza musiał poczekać do wieczora i dostał tylko powiększony jeden posiłek, na raty
Jako że wyniki krwi sugerowały jakiś stan zapalny zrobiono też przy okazji UDG jamy brzucha, ale nic niepokojącego nie znaleziono wiec może jakiś błąd w wynikach
Po wszystkim miał na wszelki wypadek dostać kroplówkę dożylnie, ale łosie w lecznicy zdjęli mu wenflon mimo że dwa razy im przypominałam, mieli maila i czytali go przy mnie na głos.
No to kroplówka poszła podskórnie w dupkę. Chyba nawet nie zauważył że go kłujłam po chwili się rozmróczał od głaskania i tak sobie siedzieliśmy
Mimo że Strzyżyk ma charakter zająca - w razie zagrożenia przywiera do ziemi i udaje że go nie ma tak długo jak się da, ucieczką ratując się w ostatniej chwili - to w opanowywaniu przestrzeni jest to odważny kotek.
Ciepło się zrobiło to balkon sprzątnęłam i udostępniłam futerkom. Dla całej trójki była to nowość.
Strzyżu początek atrakcji przespał, ale jak już się po paru godzinach zorientował to podszedł do nowości najodważniej z wszystkich. Wszedł i obadał nowe miejsce ostrożnie, ale pewnie. No duma mnie rozpierała
I jako jedyny, przyprawiając mnie o zawał, skorzystał z szerszych perspektyw podziwiania świata
Bardzo lubi wylegiwać się na słońcu, ale niestety muszę mu to ograniczać ze względu na potencjalne zagrożenie nowotworem
Wyniki tomografu pokazały że z uszami jest wszystko w porządku
To nos jest problemem - jakaś martwica, wysięg, zapalenie . masakra generalnie jakaś.
To by może wyjaśniała dlaczego w ciągu trzech miesięcy pobytu u mnie już dwa razy dorobił się solidnego kataru.
Zmieniamy więc lekarza, czekanie na nową diagnozę, zalecenia, termin wizyty.
Może uda się to wszystko przyspieszyć i jakieś wstępne działania przedsięwziąć na podstawie obecnych danych i konsultacji telefonicznej.
Niby jego zecie od tego nie zależy, ale leczyć trzeba.
N nic, czekamy
Kiedy Strzyżyk do mnie trafił zakładaliśmy, po jego zachowaniu w szpitaliku, że będzie to miziak i kanapowy towarzysz człowieka.
Ale jak to często bywa, dopiero zmiana środowiska na domowe pokazuje prawdziwy charakter kota.
Okazało się że Strzyżu to wycofany i bojaźliwy kotek, który człowieka trzyma w bezpiecznej odległości. Ale ja wierzyłam swoje i widziałam w nim potencjał.
Z czasem ta odległość zaczęła maleć – głaskanie co prawda jest fajne, ale to człowiek spokojnie musi podejść.
Zdarzało się również wspólne siedzenie na kanapie, ale tak jakby przez przypadek (bo się na przykład przed Kłaczkiem ukrywał) i zachowaniem odległości.
I w zeszłym tygodniu nagle bladym świtem (5-6 rano) pojawił się na łóżku koło mojej głowy nawołując, że już pora wstać i napełnić miseczkę BO ON JEST GŁODNY.
Jako że to była szybka akcja (wszedł na łóżko i zaraz przez nie przebiegł jakby prześcieradło parzyło) to myślałam że to jakiś sen
Ale sytuacja powtórzyła się kolejnego ranka i kolejnego, a jego obecność na łóżku była coraz dłuższa. Pod koniec tygodnia już kładł się obok mnie i mruczał zachwycony że jest głaskany
Jego stosunek do Kłaczka tez się zmienił. Nie paraliżuje już go strach jak tylko kudłacz pokaże się w pobliżu. Teraz raczej dostosowuj swoją reakcję to jego, jak trzeba to szybko zwiewa, a ja nie trzeba to zajmuje się swoimi sprawami.
Nie wiem co się stało i skąd te zmiany. To był magiczny tydzień
A tu zdjęcie jeszcze z czasów kiedy Uma go pocieszała w stresujących czasach.
Niezbadane są zachowania kocie A Twoje przeczucie potwierdziło się.
_________________ Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty.
Synuś, Dziczek,Maksima,Gacuś i Kajtuś P w moim sercu i pamięci, na zawsze.
Wczoraj Strzyżyk załapał się na bronchodkopię.
Badanie pod narkoza, a wiec głodówka (Strzyżuś lubi jeść)
Badanie poszło podobno gładko. Próbki do badania zostały pobrane.
Potwierdziło się to co było widać na tomografie, martwica małżowiny nosowej z obrzękiem i wysięku (ograniczony przepływ powietrza w lewej jamie nosowej z powodu obrzęku, a w prawej powiększony przepływ z powodu martwicy), stan zapalny.
Jeśli dobrze zrozumiałam to zostanie wprowadzony antybiotyk. Niestety pomorze on tylko częściowo. Resztę stanu zapalnego będzie trzeba leczyć płukaniem. Ale to wszystko po uzyskaniu pełnych wyników badań.
Po narkozie wybudził się bez problemów. I jak tylko usłyszał otwieranie lodówki to chwiejnym jeszcze krokiem przykulał się do kuchni
No ale jedzonka nie dostał tak od razu. Musiał poczekać parę godzin , a ilość jaką otrzymał była stanowczo niezadowalająca go
Trochę jeszcze charczy i kicha krwawymi smarkami. Dla bezpieczeństwa nerek dostaje kroplówkę, ale igła nie robi na nim wrażenia. Twardziel
A tu zasmarkane zdjęcie.
Nie oddaje ono wprawdzie stanu jaki miał po zabiegu bo chwilę wcześniej zakichał mi podłogę , ale nie chciał za bardzo pozować
U strzyża ostatnio nic się nie dzieje.
Kłaczek gorzej się czuje, a od kilku dni jest w klatce wiec Strzyżowi stresy zmniejszyły się całkowicie.
Zdrowotnie jest ok. Uszy czyszczone raz w tygodniu bo nadal się brudzą. Nie lubi tego, no ale raz w tygodniu to da się jakoś zmieść. Tym bardziej że potem jest jaki smaczek.
Upału coraz większe wiec jego aktywność spadła (choć nigdy nie była jakaś wielka), za to brzuszek rośnie (bo bardzo lubi jeść). Więc zaczynamy zmniejszać nieco dzienne porcje.
I tak sobie życie leci, powoli i leniwie.
Strzyżyk otrzymał zapowiadany antybiotyk, który ma się rozprawić ze stanem zapalnym zatok. Będzie go przyjmował przez przynajmniej 4 tygodnie, po 3 tygodniach kontrola postępów leczenia, sprawdzenie czy antybiotyk działa. Z przyjmowaniem leku nie ma najmniejszego problemu, wciąga w każdej postaci niezauważający obecności tabletki.
Strzyżu jest niesamowity
Nie chciało mi się zawijać tabletki w miękki smaczek więc pomyślałam, a może zje bez. No i mu położyłam ją na podłogę, a on ją wciągnął bez mrugnięcia, nawet się nie za wahał, nie zastanowił
Naturalnie dostał potem prawdziwego smaczka, chrupkę, więc stratny nie był, no ale .... no szok
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Wysłany: Wto 11 Sie, 2020 11:46
Żywia napisał/a:
Strzyżu jest niesamowity
Nie chciało mi się zawijać tabletki w miękki smaczek więc pomyślałam, a może zje bez. No i mu położyłam ją na podłogę, a on ją wciągnął bez mrugnięcia, nawet się nie za wahał, nie zastanowił
Naturalnie dostał potem prawdziwego smaczka, chrupkę, więc stratny nie był, no ale .... no szok
Są takie typki, ja kiedyś mojemu tabsa położyłam na stole, by przygotować smaczek do podania - zanim sięgnęłam po przysmak tabsa już nie było No i nasz szpitalikowo-biurowy Brutus ma podobnie z Zentonilem (choć Zentonil pewnie nie jest gorzki jak niektóre tabletki).
Strzyżu jest niesamowity
Nie chciało mi się zawijać tabletki w miękki smaczek więc pomyślałam, a może zje bez. No i mu położyłam ją na podłogę, a on ją wciągnął bez mrugnięcia, nawet się nie za wahał, nie zastanowił
Naturalnie dostał potem prawdziwego smaczka, chrupkę, więc stratny nie był, no ale .... no szok
Są takie typki, ja kiedyś mojemu tabsa położyłam na stole, by przygotować smaczek do podania - zanim sięgnęłam po przysmak tabsa już nie było No i nasz szpitalikowo-biurowy Brutus ma podobnie z Zentonilem (choć Zentonil pewnie nie jest gorzki jak niektóre tabletki).
zentonil jest kosmicznie gorzki Ale Brutus to jest Brutus
Strzyżkowi przy rutynowej kontroli wyszło, że ma podwyższony mocznik i kreatyninę
No to pędzikiem pojechaliśmy na konsultację do nefrologa.
Został obmacany i osłuchany, pobrano krew i siuśki do badań, zrobiono USG - pełen przegląd.
W opisie jest mnóstwo mądrych słów, ale liczy się ostatnie zdanie "W momencie badania brak oznak przewlekłej niewydolności nerek"
A skąd podwyższone wyniki? A no ma zęby do remontu i być może stąd.
Ma też bardzo gęstą i ciemną krew - ledwo z niego próbkę wydusiliśmy - i być może jak rozcieńczyć ją to wyniki przez normalną gęstość nie były by takie wysokie.
Zalecenie: straci parę zębów i ma więcej pić
Napędził nam chłopak strachu
Strzyżyk pomimo, że od kilku miesięcy dostaje jedzonka jak na 3,5 kg kota, waży niezmiennie 5,2 kg, kiedy powinien coś pomiędzy 4-4,5 kg.
Z tego też powodu jest zawsze zwarty i gotowy żeby coś podkraść, wiecznie asystuje w kuchni.
Żal mi go strasznie bo widać że głodny, niedojedzony, ale co zrobić. Chorób wynikających z nadwagi nie chcemy.
Weterynarz sugeruje więcej ruchu. Trochę biega z Umą, uprawiają też zapasy, ale generalnie Strzyżu ma wyrobione zdanie co do aktywności fizycznej:
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]