Nie mamy dobrych wieści Z oczkiem Rudzika jest gorzej, a Pan doktor stwierdził, że w porównaniu z tym co widział w czerwcu jest tragicznie. Spuchnięte oczko i nabrzmiałe spojówki widać gołym okiem, a jego kiepskie samopoczucie objawia się mniejszą aktywnością. Do tego pogorszenia wystarczyło kilka tygodni gdzie okna i balkon są pozamykane, mieszkanie nie wietrzone i już jest tak źle, a przecież jeszcze nawet nie rozkręciliśmy kaloryferów, nie grzejemy i powietrze nie stało się suchsze... co będzie więc zimą?
Póki co dostaliśmy nowy specyfik do przemywania oczka 2 razy dziennie i kropelki do zakrapiania Spersallerg. Kontrola za 3 tygodnie. Kropelki są na receptę dlatego nie możemy o nie prosić, ale gdyby ktoś chciał obdarować Rudzika to chętnie przyjmiemy ten nowy specyfik do przemywania - nazywa się Iryplus i niestety 50 ml na długo nam nie starczy
W ostatnim czasie nasiliło się też swędzenie w okolicy głowy i uszu. Rudzik drapiąc się dorobił się kolejnych strupków na uszach szyi i karku. W uszku, zwłaszcza tym po stronie lewej, gdzie nie ma oka nagromadziło się sporo wydzieliny. Przy okazji wizyty pobraliśmy próbkę na cytologie i na szczęście okazało się, że nie dzieje się tam nic poważnego. Rudzik ma woszczynowe zapalenie kanałów słuchowych i przez najbliższy miesiąc co 7 dni, będziemy zakrapiać uszka - całe szczęście, ze tak rzadko bo Rudzik zdecydowanie tego nie lubi.
W związku ze sprawami alergicznymi (ocznymi i usznymi objawami) do suplementów dodajemy także suplement Omega pet i z takiego prezentu Rudzik również bardzo by się ucieszył
Niestety nie mamy dobrych wieści. Oko wygląda coraz gorzej Przy kolejnej kontroli spojówka była jeszcze bardziej zaczerwieniona i rozpulchniona. Nie mamy wyboru, trzeba będzie wrócić do zakrapiania 4x dziennie antybiotykiem i 3x dziennie sterydem - kolejna kontrola oka w piątek.
Byliśmy tez na wizycie u nefrologa. Powtórzyliśmy badanie krwi i USG oraz zrobiliśmy badanie moczu. Mocznik i kreatyninę mamy podwyższone, a obraz na USG gorszy niż te 3 miesiące temu Na problemy z pęcherzem dostaliśmy Urinovet i mamy pojawić się po 3 tygodniach na kontroli i będziemy zastanawiać się co dalej.
W tym miesiącu Rudzik znów zaliczył 2 kontrole, okulistyczną i nefrologiczną. Nie było to łatwe, ponieważ na nasz DT spadło choróbsko i kwarantanna. Dlatego bardzo dziękujemy za pomoc w ogarnianiu wizyt wet i dostaw jedzonka i żwirku pod drzwi
U Rudzika jest lepiej. Kreatnina spadła, mocznik wrócił do normy, a obraz pęcherza na USG wygląda lepiej. Wylizane futerko na brzuszku, którym się martwiliśmy musi być spowodowane stresem lub jego alergią. Będziemy dalej obserwować, nie wykluczone, że trzeba będzie wdrożyć jakieś uspokajacze, bo niestety Rudzik nie ma spokojnego życia.
Dziś zaliczył kontrole okulistyczną. Oko wygląda lepiej, brzeg powieki mniej obrzęknięty ale rozpulchnienie i zaczerwienienie spojówki wciąż się utrzymuje. Na najbliższe 3 tygodnie odstawiamy kropienie by oko odpoczęło, a później wrócimy do kuracji. Kolejna kontrola szykuje nam się po nowym roku.
Trzymam kciuki za Rudzika - u weterynarza i w drodze do i z powrotem zaimponował mi spokojem i pełną gotowością do współpracy! Jak już było po kontroli, po prostu sobie zasnął jeszcze w gabinecie lekarskim
Trzymam kciuki za Rudzika - u weterynarza i w drodze do i z powrotem zaimponował mi spokojem i pełną gotowością do współpracy! Jak już było po kontroli, po prostu sobie zasnął jeszcze w gabinecie lekarskim
Powiem Ci, że mnie też tym zaskoczył :p Jak ja jadę to się nadziera, że mam zwolnić
Kiedy przychodzi wieczór można odpocząć i odetchnąć. Zawinąć się w koc i z kubkiem ciepłego płynu ze spokojem można się polenić, może coś pooglądać....
... każdy czasem potrzebuje odpoczynku
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Sob 19 Gru, 2020 23:08
Monika, a Rudzik często siedzi w takiej pozycji?
Trochę jakby bólowa...
Ale ogólnie to się nieźle ustawił
I Borewicz, mistrzu
Monika, a Rudzik często siedzi w takiej pozycji?
Trochę jakby bólowa...
Ale ogólnie to się nieźle ustawił
I Borewicz, mistrzu
Tak, tez się często nad tym zastanawiam bo łatwo pomylić pozycję bólową ze zwykłym kocim przykucem
Zauważyłam, że koty u mnie siadają w ten sposób właśnie pod telewizorem, albo na murku przy kuchni, czasami któryś przykucnie tak na stole, ale nie nie trwa to długo, a na innych powierzchniach (tych miękkich) kładą się już na luzaku. I Rudzik jak poszedł z pod telewizora to położył się już normalnie. Jednak Rudzik ma widoczny spadek nastroju i wygląda po prostu źle. Dokucza mu alergia i jest coraz gorzej.
Niestety z Rudzikiem jest kiepsko Kiedy walimy w oko steryd i antybiotyk poprawia się trochę, ale nigdy nie wyprowadzamy spojówki na zdrową. Nie możemy kropić tym oka bez przerwy, więc wet wprowadził nam 3 tyg przerwy - niestety po 3-4 dniach od odstawienia oko wyglądało już fatalnie. To jak robić jeden krok do przodu i 10 do tyłu Oko wymaga oczyszczania kilka razy dziennie, tak mocno łzawi i się brudzi - tego Rudzik nie cierpi, zwłaszcza, że łzy z krwią zasychają bardzo szybko tworząc na powiece takie grudki, które też podrażniają oko. Kiedy zakrapiamy oko sterydem i antybiotykiem ograniczamy czyszczenie go do 2x dziennie. Rudzika oczywiście stresuje takie łapanie i oczyszczanie bez przerwy co tez negatywnie wpływa na jego stan - chore nerki. Do stresu dokładają się ciągłe wizyty wet i Borewicz, który z nami mieszka. Niektórych rzeczy nie możemy zmienić i przeskoczyć, ale opinią weterynarzy oczyszczacz powietrza byłby pomocny przy jego alergii na roztocza. Najgorsze jest to, że nigdy nie wyprowadzamy tego oka na prostą, Rudzik ma wiecznie zapalenie spojówki, jest czerwona i rozpulchniona - dokucza mu, a przecież oko zostało mu już tylko jedno. Oczywiście mamy tez smarkanie, chrapanie, chrumkanie i ciężkie wzdychanie. Serce się kraje jak na niego patrze
Zdjęcie sprzed śniadania. Tak wygląda po obudzeniu, jak jestem w domu to mogę mu oko przemywać, jak jestem w pracy to musi czekać aż wrócę
Od jutra wracamy do kropienia, a kontrolę okulistyczną mamy 8 stycznia.
Najpierw podrzucam filmik z chrapania (do oglądania z dźwiękiem).
To Rudzik trochę ponad tydzień temu. Śpi na szafie bo chyba przejrzał moje zamiary ulokowania go na noc w łazience. To jego debiut, nigdy wcześniej tam nie wchodził, a do tej pory jego ulubioną miejscówką do spania była moja poduszka i głowa. Wtedy, w desperacji, sama wyniosłam się z sypialni na kanapę, bo niestety przy takim chrapańsku nie byłam w stanie przespać nocy :/ ale niestety okazało się, że Rodzik po prostu lubi spać ze mną i ze mną się na tą kanapę przeniósł. Fakt, że odkrył tę szafę to jakiś cud, bo jeszcze kilka nieprzespanych nocy i daje słowo, umarłabym.
Od kilku dni, dzięki uprzejmości wujka Krisa, mamy w mieszkaniu pożyczony oczyszczacz powietrza. Dodatkowo wróciliśmy do zakrapiania Rudzikowego oka Dexmethasonem i Gentamycyną (w sumie ładujemy tam 7 kropli w różnych odstępach czasu) i mamy poprawę. Już po 4 dniach gołym okiem widać, że oko Rudzika nie brudzi się aż tak i tez trochę ciszej oddycha. To ile pomaga Rudzikowi oczyszczanie powietrza okaże się dopiero za kilka tygodni jak znów odstawimy krople - zobaczymy jak szybko znów się posypie. Nie łudzimy się, nie jest idealnie, ale tak szybka poprawa stanu oka nas bardzo zaskoczyła, więc jesteśmy dobrej myśli. Zobaczymy co powie pan doktor o jego oku 8 stycznia i jaki będzie plan zakrapiania, bo jeśli chodzi o całkowite odstawianie kropli do oczu to niestety niemożliwe.
Niestety nie może być zbyt kolorowo i mamy kolejny problemik. Dziś zauważyłam, że Rudzik ma wylizane futerko na przednich łapach. Kilka miesięcy temu takie ślady pojawiły się na tylnych łapach i na brzuszku - wtedy mieliśmy obserwować. Weterynarz sugerował dwie opcje - stres i alergię. W tej chwili nie jesteśmy w stanie wykluczyć ani jednego ani drugiego
Na koniec kilka świątecznych fotek
Rudzik nadzoruje ubieranie choinki
i otwiera prezent od swojej Mikołajki - Pani Moniki. Dziękujemy
Tak jak pisałam wcześniej, w ostatnim czasie Rudzikowe oko zakrapialiśmy kilka razy dziennie 2 różnymi specyfikami (Dexamethason i Gentamicin), a do tego mamy wypożyczony oczyszczacz powietrza, który za kilka tygodni będziemy musieli oddać. Nie wiem jak opisać wam to co się dzieje, bo z jednej strony przeogromna radość, a z drugiej wielki smutek i cieszyć nie będziemy się długo.
W ostatnich tygodniach Rudzikowi prawdziwie wróciły chęci do życia. Znów był radosny, pełen energii. Miał siłę i chęć ganiać się kotami, szaleć na drapaku, a wobec człowieka stał się, na powrót, tak przenachalnym miziakiem, że człowiek nie miał się jak od niego opędzić. Rudzik jak chce być głaskany to z takim impetem atakuje człowieka, że wytraci wszystko z rąk i jeszcze oko podbije W porównaniu do tego co było trochę ponad miesiąc temu to jest niebo i ziemia.
Oczywiście to nie jest tak, że Rudzik cudownie ozdrowiał. Oczko cały czas się brudzi i wymaga przemywania, ale już nie tak częstego. Jest mniej napuchnięte i szerzej je otwiera. Nierzadko kichnie i mnie osmarka (niestety najczęściej robi to w pobliżu mojej twarzy), te rzeczy nie znikają, ale zmniejszyły się o tyle, że znacznie poprawił się komfort życia.
Kontrolnie odwiedziliśmy okulistę (teraz robimy wizyty co ok. 6 tygodni). Pan doktor stwierdził poprawę w porównaniu do poprzedniej wizyty, ale niestety nie chodzi o poprawę ogólną. Po prostu wróciliśmy do stanu "Typowego dla Rudzika". Gdyby była mowa o innym kocie, to stan nazwalibyśmy złym
Od dziś odstawiliśmy dexmathason na 2 tygodnie i obserwujemy co się będzie działo, a po 2 tygodniach włączamy ten lek w trochę innej (łagodniejszej) formie.
Niestety aktualna diagnoza brzmi "mamy kota uzależnionego od leków". No i niestety dexamethason należy do bardzo silnych leków, które przy długotrwałym stosowaniu może obniżać odporność na zakażenia bakteryjne, wirusowe oraz grzybicze, zwiększając ich częstotliwość, a jednocześnie maskując kliniczne objawy procesu chorobowego. Długotrwałe stosowanie może też doprowadzić do uszkodzenia wzroku Bardzo się tego obawiamy Tak naprawdę jedyna nadzieja w terapii odczulającej, a reszta to tylko wyścig z czasem i walka o lepsze samopoczucie Rudzika.
Jesteśmy po kolejnej wizycie u okulisty. Jest lepiej, ale tak po Rudzikowemu. Spojówki są zaczerwienione i nieco rozpulchnione, ale oko mniej się brudzi i widać poprawę w stosunku do tego co było ostatnio. Steryd w łagodniejszej wersji wydaje się być znacznie lepszy dla Rudzika
W przyszłą środę Rudzik ma kontrolę u nefrologa - trzymajcie kciuki
Niedawno odbyliśmy kolejna kontrole nefrologiczną. W obrazie USG praktycznie nic się nie zmieniło od ostatniego razu, więc cieszymy się, że nic się nie pogarsza Badania krwi też nie najgorzej, kreatynina nieco podwyższona, ale różnica mieści się w zakresie błędu statystycznego. Niestety w moczu wciąż mamy dużo czerwonych krwinek dlatego do zestawu leków Rudzika włączamy cyclonaminę dwa razy dziennie.
Nasiliły się też problemy z wylizywaniem Rudzik wygryza sobei sierść z łapek i wylizuje brzuszek Mimo, że od wyprowadzki Borewicza minęło sporo czasu wciąż stawiamy na stresy, które w kocie mogaą siedzieć bardzo długo Oczywiście myślimy też o alergii, dlatego Rudzik dostaje równocześnie Piriton. Oby mu coś pomogło.
Wizyta wet zbiegła nam się też z nasileniem kataru ko kocurka. kilka godzin przed nią Rudzik przyszedł się poprzymilać i mocno kichnął (tak po Rudzikowemu, zawsze blisko ludzkiej twarzy). Tym razem zamiast wody wykichał wielkiego, żółtego gluta, który zaczepił się na jego wąsach i teatralnie na nich zadyndał Na szczęście w wynikach nie ma widocznego stanu zapalnego, więc nie wrzucamy koteczka na antybiotyk, za to znów wracamy do (nie)ulubionych nebulizacji. Dwa tygodnie, rano i wieczorem zamykam Rudzika w transporterku, szczelnie okrywam kocem i inhalujemy go z użyciem gentamycyny. Poprawia mu się bardzo szybko, więc za niedługo kończymy. Rudzik bardzo tego nie lubi i stresuje się tym na tyle, że przestał przychodzić na jedzonko, bo skojarzył, że jedno z drugim się jakoś wiąże
Po miesiącu stawiliśmy się z Rudzikiem na kontrolne badanie. W moczu cały czas są czerwone krwinki - wyługowane, co oznacza, że przebywały w moczu dłużej niż od czasu pobrania i mocz zdążył je zmienić. Być może działaniem jest krwinkomocz, a nie krwiomocz. Póki co kontynuujemy podawanie Cyclonaminy, a kolejną wizytę kontrolną planujemy na za 3 miesiące. Jeśli chodzi o sprawy nerkowe to pomału kończy nam się renalvet i lespewet, więc jeśli ktoś chciałby poratować rudzika suplementami by wspomóc go troszkę będziemy bardzo wdzięczni Rudzik już zawsze będzie musiał je dostawać dwa razy dziennie.
Na wizycie okulistycznej też byliśmy - w oku ani lepiej ani gorzej. Pan doktor zalecił nam powrót do ciepłych kompresów i masażu powieki. Rudzik jest średnio zadowolony z takich zabiegów, tak samo jak z inhalacji w transporterze. Jeśli możemy to oszczędzamy mu takich atrakcji, ale jak tylko zasmarkuje się bardziej znów do tego wracamy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]