- Biegają ? Ciągle biegają ? – pytała Dunia
- Taaa… – ziewnęła Coco
- A dlaczemu ? – drążyła Nastia
- Dlaczego… – sprostowała Coco
- No dlaczego ? – niecierpliwiła się Dunia
- Święta… – ziewnął Stefan
- No i… ? – drążyła Dunia
- A co to święta ? – zdziwiła się Nastia
- Jak święta to człowieki biegają, sprzątają, odkurzają, pokrzykują, gotują, zmywają… po prostu dom wariatów – mruknęła Ebi przewracają się z boku na bok
- Święta polegają na gotowaniu i odkurzaniu ? – dziwiła się Nastia
- … ech… - westchnęła Coco zmęczona namolnością maluchów – słuchajcie – zirytowana powiedziała siadając – święta to taki dzień, albo dni, gdy ludzie nic nie robią tylko jedzą, siedzą i śpią…
- …prawie tak jak my – zażartował Stefan
- Jak odpoczywają skoro odkurzają ? – zdziwiła się Dunia
- Dzieciaki… - irytowała się dalej Coco – żeby zjeść, muszą najpierw wszystko przygotować. Żeby nic nie robić, trzeba najpierw wszystko zrobić.
- To po co takie święta ? – tym razem zdziwiła się Nastia ?
- Po co… po co… – mruknęła spod półprzymkniętych powiek Ebi – kto człowieków tam wie…
- Dwa razy w roku robią sobie takie dni. Świętami je nazywają – Stefan usiadł aby wytłumaczyć maluchom
- Najpierw robią harmider, że spać prawie nie można… – ciągnęła sennie Ebi – a potem jedzą tyle, że nie mogą się ruszyć i przez to zajmują nasze miejsca na kanapie
- No, a potem jeszcze przychodzi Gwiazdor z prezentami… – Stefan dalej perorował
- Ktoś obcy przychodzi ?! – to przestraszyła się Nastia
- Z jakimi prezentami ? – zainteresowała się Dunia
- Gwiazdor… – mruczała leniwie Ebi – tak tylko się mówi dla maluchów, takich jak wy…
- …z różnymi – ciągnął wyjaśnienia Stefan – w tym roku prezenty już chyba zresztą są.
- ???... – Dunia i Nastia aż zastrzygły ze zdziwienia uszami
- …w pokoju obok – kontynuował Stefan – tym zamkniętym.
- Jakie prezenty ?! – Dunia i Nastia aż podskoczyły z emocji
- Jakieś smakołyki ! – spytała Dunia
- A może zabawka ? – drążyła Nastia
- sssstrrrraszne… - mruknęła Coco wzdrygając się, zeskoczyła ze stołu i pobiegła wskoczyć na szafę
Ebi aż poturlała się ze śmiechu a Stefan prychając powiedział – Marian i Lucyna… Zygryd i Winifreda… Balbina i Bonifacy… albo jakoś inaczej… nie pamiętam – ziewnął
- To znaczy… ? – Dunia i Nastia nie zrozumiały
- Geniusze… – ziewnęła Ebi i się znowu położyła – nowe kociaki… zwroty… maluchy takie jak wy… czekają za drzwiami by do nas dołączyć… jako bożonarodzeniowy prezent… – i zasnęła
- … a na koniec – to Stefan ciągnął swój wywód – człowieki sobie ubzdurały, że o północy mamy gadać ludzkim głosem…
Ebi na to się obudziła i znowu zaczęła aż turlać się ze śmiechu
- …i dlatego Pan przyjdzie nas budzić, jak co roku zresztą – Stefan dalej tłumaczył – a my będziemy musieli mu mruczeć, miauczeć, prychać, żeby potem mógł powiedzieć Pani, że z nim gadaliśmy…
Teraz Dunia ze śmiechu złapała się za głowę łapkami a Nastia aż położyła się na grzbiecie.
- No właśnie – Ebi mruknęła układając się znowu do snu – to są właśnie święta z człowiekami… spójrzcie przez okno – Dunia i Nastia z ciekawością zerknęły przez okno – jak zobaczycie pierwszą gwiazdkę zaczną się święta.
Człowieki życzą duuuuuuużego serducha, pozytywności do końca świata i o jeden dzień dłużej.