Nieszczęście
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Oficjalnie mogę powiedzieć że dzisiaj jest ostatnia noc Nieszczęścia ze mną. Jutro pozna Plastusia, z którym będzie miejmy nadzieje biegać i się bawić.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 1:00 przez KociTata, łącznie zmieniany 1 raz.
Podczas spotkania z nowym otoczeniem mała nie była agresywna, w miarę spokojnie sprawdziła łazienkę i schowała się w kącie pokoju. Plastuś na nią syczał, ale był bardzo zainteresowany nowym towarzystwem, co chwile podchodził i wąchał. Nieszczęście nie zwracała na niego uwagi zbytnio.
Nieszczęście w nocy kryła się po kątach. Teraz siedzi schowana za półkami. W nocy któryś z kotów zbił lampę więc nie zaczynają przyjaźni najlepiej.
Nieszczęście w nocy kryła się po kątach. Teraz siedzi schowana za półkami. W nocy któryś z kotów zbił lampę więc nie zaczynają przyjaźni najlepiej.
Z lampy poszła tylko 1 żarówka, więc pół biedy 
Niżej zdjęcia z nowego domu. Na razie robimy podchody, choć dzisiaj rano Nieszczęście (obecne imię - Leela, czyt. Lila) zaskoczyła nas i wyszła na parapet. Póki co jest bardzo przestraszona i nadal się czasem chowa, ale parapet przewinął się już kilka razy. Przyglądała się stamtąd jak Plastuś się bawi. Raczej już na siebie nie syczą.


Niżej zdjęcia z nowego domu. Na razie robimy podchody, choć dzisiaj rano Nieszczęście (obecne imię - Leela, czyt. Lila) zaskoczyła nas i wyszła na parapet. Póki co jest bardzo przestraszona i nadal się czasem chowa, ale parapet przewinął się już kilka razy. Przyglądała się stamtąd jak Plastuś się bawi. Raczej już na siebie nie syczą.


Plastusiu! Proszę nie syczeć więcej nie syczeć na koleżankę, bo przyjadę i sobie pogadamy, jak należy nowych domowników przyjmować
. No cóż poradzić - szkolenie na Dona przeszedł, wie że trzeba zachować ostrożność, jak się nowi wprowadzają.
Taka rozmowa z ciocią pewnie by się zakończyła bezwzględnym wytuleniem , bez żadnej taryfy ulgowej
Trzymam kciuki za aklimatyzację Leeli. Mam nadzieję, że już niedługo będzie rozrabiać i bawić się z Plastusiem.

Taka rozmowa z ciocią pewnie by się zakończyła bezwzględnym wytuleniem , bez żadnej taryfy ulgowej

Trzymam kciuki za aklimatyzację Leeli. Mam nadzieję, że już niedługo będzie rozrabiać i bawić się z Plastusiem.
Mruczenie jest bardzo ważne. Mruczenie wygrywa za każdym razem. (T. Pratchett)
Ale trzeba przyznać, ze z Plastusia dobrze wychowany gentleman. Nie narzuca się, obserwuje z dystansu, ma w pogotowiu zabawkę, gdyby była chęć na zabawę... A syczy bo sam się boi 
Nieszczęście jak ninja teleportuje się niepostrzeżenie to na parapet, to do jednej z 4 upatrzonych kryjówek. Obecnie widzę jej oko spod suszarki na pranie. <3

Nieszczęście jak ninja teleportuje się niepostrzeżenie to na parapet, to do jednej z 4 upatrzonych kryjówek. Obecnie widzę jej oko spod suszarki na pranie. <3
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Byłam w piątek przy ul. Strzałkowskiego - i widziałam Leelę w oknie:)))) Mam nadzieję, że już mała czuje się pewniej, a przede wszystkim - że z Doktorem się zaznajomili bliżej
Dziś odebrałam też wieści od siostry Leeli - HraBianki - w końcu załapała, że ludzie to fajne stwory i nie odstępuje na krok swojej pańci:)

Ojej ojej!
Okno to ona lubi!
Przynoszę dobre wieści! Od wczoraj możemy się pochwalić przejściem do standardowej kociej rutyny - kuweta jest na swoim miejscu, a jedzenie jest podawane tam, gdzie powinno i wszyscy wydają się być zadowoleni. Nieszczęście przychodzi też do kuchni, kiedy przychodzi pora karmienia. Ciągle płoszą ją głośniejsze dźwięki i kroki, ale panika trwa krótko, a często Młoda sama nie może się zdecydować, czy uciekać, czy zostać.
Do tej pory za dnia się chowała, a wychodziła tylko po zachodzie słońca, ale jej obecność w dzień robi się coraz dłuższa, a od dwóch nocy regularnie się z Plastusiem ganiają (co z kolei nam funduje bezsenne noce). Dziś też, na pół śpiąco, dała się nam wymiziać.
Wygląda na to, że się z Plastusiem polubili - Nieszczęście sama go zaczepia, czasem mizia go pyszczkiem i raz widziałam jak robi w jego kierunku taki dziwny gest, jakby prosiła go o wylizanie łebka (na czynieniu czego nakryłam go dwa dni temu!!!). Ustawiła go też sobie jeśli chodzi o jedzenie. Plastuś zawsze był podjadaczem, ale do jej miski się nie zbliża, bo ta zaczyna warczeć. Ewentualnie łaskawie zostawia mu resztki.

Przynoszę dobre wieści! Od wczoraj możemy się pochwalić przejściem do standardowej kociej rutyny - kuweta jest na swoim miejscu, a jedzenie jest podawane tam, gdzie powinno i wszyscy wydają się być zadowoleni. Nieszczęście przychodzi też do kuchni, kiedy przychodzi pora karmienia. Ciągle płoszą ją głośniejsze dźwięki i kroki, ale panika trwa krótko, a często Młoda sama nie może się zdecydować, czy uciekać, czy zostać.
Do tej pory za dnia się chowała, a wychodziła tylko po zachodzie słońca, ale jej obecność w dzień robi się coraz dłuższa, a od dwóch nocy regularnie się z Plastusiem ganiają (co z kolei nam funduje bezsenne noce). Dziś też, na pół śpiąco, dała się nam wymiziać.
Wygląda na to, że się z Plastusiem polubili - Nieszczęście sama go zaczepia, czasem mizia go pyszczkiem i raz widziałam jak robi w jego kierunku taki dziwny gest, jakby prosiła go o wylizanie łebka (na czynieniu czego nakryłam go dwa dni temu!!!). Ustawiła go też sobie jeśli chodzi o jedzenie. Plastuś zawsze był podjadaczem, ale do jej miski się nie zbliża, bo ta zaczyna warczeć. Ewentualnie łaskawie zostawia mu resztki.
jest miłośćsoki pisze:
Wygląda na to, że się z Plastusiem polubili - Nieszczęście sama go zaczepia, czasem mizia go pyszczkiem i raz widziałam jak robi w jego kierunku taki dziwny gest, jakby prosiła go o wylizanie łebka (na czynieniu czego nakryłam go dwa dni temu!!!). Ustawiła go też sobie jeśli chodzi o jedzenie. Plastuś zawsze był podjadaczem, ale do jej miski się nie zbliża, bo ta zaczyna warczeć. Ewentualnie łaskawie zostawia mu resztki.
