Oprócz tego Morus oczywiście skradł serca ekipy weterynaryjnej swoją naturą pieszczocha - igła w pęcherz mruczenia nie zakłóca.


Przed Morusem niestety dłuższa nieobecność jego wolontariusza Dawida, bo wyjeżdżamy na tydzień, a zastępstwo raczej nie wypuszcza kota z klatki, bojąc się, że go potem do niej nie zagoni. Poza tym za ścianą czekają 2 kolejne głodomory, które trzeba obrobić. Także... nie będzie przez chwilę skakania po regale.