Nastia, Królowa Luzu
Co prawda zdarza jej się spłoszyć i do obcych na początku podchodzi z rezerwą, ale w porównaniu do początków, straszny zrobił się z Nastii luzak. Leży powyciągana w swoich ulubionych miejscach, wieczorem często przychodzi położyć się na chwilę w pościeli (potem przenosi się do "gniazdka" obok łóżka i tam przesypia noc).
Okazało się też, że bardzo ładnie znosi fajerwerki i petardy: na Sylwestra zostawiliśmy całą trójkę w domu (rezydentki są na szczęście wystrzałoodporne, więc liczyliśmy, że w razie czego będą dobrym wsparciem). Opiekunka podczas wizyt w ostatni dzień roku i pierwszy dzień kolejnego nie widziała nic niepokojącego. Pierwszego stycznia, po naszym powrocie, niestety strzelali jeszcze pod domem petardami - ale Nastia była spokojna, raz tylko zastygła nasłuchując, ale chyba zobaczyła, że na nikim w domu nie robi to wrażenia i wróciła do zabawy

Podobnie spokojnie było podczas fajerwerków z okazji WOŚP (mieszkamy dwie minuty od rynku, więc nie omijają nas takie okazje...) - myślę więc, że z dość dużą pewnością można stwierdzić, że to kot, który radzi sobie z tego typu hałasami
Na koniec jeszcze gwiazda w swoim ukochanym gniazdku. Gwoli ścisłości, to nie w trakcie zabawy - zastałam ją tak śpiącą
