Morri pisze:Sviatlo pisze: Bywa, że po prostu spaceruje i bez powodu zaczyna mruczeć...
tak zupełnie bez powodu?

Hehe, no może nie do końca

chodziło mi o to, że po miziankach albo dobrym jedzonku Babcyjka potrafi odejść w swój kąt i mruczeć jeszcze bardzo długo, rozpamiętując przyjemności
Dzisiejsza wizyta u dr Całujek zupełnie różni się od tej poprzedniej. Chociaż zaczęła się nieciekawie: na widok tego, jak wyciągam transporter, Babcyjka zareagowała ucieczką (co się jej nie przytrafiało raczej) i musiałam ją odławiać z czeluści szafy

(ryzykując atak szponami). Poza tym podróżując, a przede wszystkim wracając do domu, była znacznie spokojniejsze; z zasady bardzo donośnie miauczy

. W trakcie samej wizyty pokorniej znosiła branie na ręce i nawet się rozmruczała od głasków

Oględziny również pozytywne, poprzednie ognisko choroby regularnie malało aż do dzisiaj, nie pojawiło się nic nowego, jednak zapobiegliwie dostała kolejny zastrzyk.
Z codziennego życia Babcyjki cofam to, co napisałam w poście wcześniej o tym, że jest bardzo spokojna, nie wskakuje na meble i wystarcza jej przestrzeń pokoju

. Wciąż, mimo upływu czasu, obserwuję u niej zmiany na lepsze. Zmienia się również jej charakter, trudno jest mi więc jednoznacznie określić jaka jest Babcyjka.
Bardzo się rozbrykała ostatnio, to na pewno

Chętnie korzysta z nowego drapaka ze wszystkich jego funkcji. Cieszę się, że spodobał jej się prezent od opiekuna wirtualnego, bo początkowo omijała go łukiem przez pierwsze dni, a potem swoją powściągliwość nagle zaczęła lawinowo przełamywać.
Korzysta z drapaka, wchodzi na łóżko, kładzie się w nocy obok moich nóg (zawsze gdy wyjeżdżam na jedną noc i wracam, spotykam ją rozłożoną na łóżku, ona wtedy tu rządzi ;p ), siada na parapecie i ogląda, co się dzieje za oknem. Czasem spaceruje też po moim biurku (raz się rozłożyła na laptopie, by się ogrzać), co mnie zmusiło do chowania pracy magisterskiej, by czasem nie uległa niespodziewanej destrukcji

. Kilka stron już poszło, ale na szczęście niezbyt istotnych

Moim ulubionym zwyczajem Babcyjki jest to, że przychodzi do mnie do kuchni

. Za każdym razem gdy zostawiam otwarte drzwi od pokoju i idę szykować jedzenie, ona przychodzi i w bezpiecznej odległości siada i obserwuje. Chciałam zrobić fajne zdjęcie tej sytuacji, ale niestety za każdym razem w kadrze jest również pełny zlew na połowie mojego lokatora ;D może kiedyś się uda
Na ten moment mam te kolejne zdjęcia:
