Dzień dobry

Pietruszka i Szprotka trafiły do nas 18 sierpnia dzięki zaangażowaniu Kasi i Przemka

.
Zauważyłam je już ze dwa tygodnie wcześniej i bardzo zaniepokoił mnie fakt, że takie maluchy (mogły mieć wtedy nie więcej, niż 5 tygodni) chodzą same, a w dodatku są niesamowicie brudne, ze zmierzwionym futerkiem - słowem wyglądały tak, jakby bardzo dawno nie były wylizywane przez matkę. Niestety "po dobroci" nie dawały się złapać, stąd do akcji musiały wkroczyć fachowe siły z klatką - łapką

.
Obydwa kociaki po odłowieniu przedstawiały obraz nędzy i rozpaczy - futerko całe się na nich ruszało, skóra była brązowo - czerwona od pchlich odchodów. Były przerażone - każda na swój sposób - Szprotka walczyła, gryząc i drapiąc, a Pietruszka rozpłaszczyła się na dnie klatki i nie miała siły protestować. Zresztą, Pietruszka była w znacznie gorszym stanie - miała ropiejące oczko, spod którego wyciągnęłam kleszcza, wyciek z noska i o wiele więcej pcheł, niż Szprotka. Obydwie dziewczynki zostały przeze mnie wykąpane - co przyniosło im na pewno trochę ulgi, ale liczbę insektów zmnieszyło niestety bardzo nieznacznie. Nadal były wystraszone i nieufne - nie pozwalały się dotknąć, a na otwarcie klatki reagowały paniką. W środę, 22.08. pojechaliśmy z nimi do Pani Doktor, która odpchliła je, podała Pietruszce antybiotyk (bo jednak wyciek z noska się zwiększył) i środki na podwyższenie odporności dla obydwu.
A stan "na dziś" ?

Dziewczyny mają wielki apetyt (zresztą od początku tak jest), pięknie korzystają z kuwety (też od pierwszego dnia), dają się już dotykać i głaskać, chociaż wciąż dość mocno to przeżywają. Roznosi je energia, demolują klatkę, walczą, skaczą, a przoduje w tym mniejsza i słabsza Pietruszka

. Szprotka jest większa, ale chyba bardziej ostrożna, chociaż bynajmniej nie przepuszcza okazji, by poddusić siostrę, albo po niej poskakać

.
Myślę, że za tydzień będą z nich już całkiem "cywilizowane" domowe kociaczki

.