
Leon trafił do nas na leczenie i jak to zwykle bywa wrócić nie miał gdzie, okazał się domowym kotem i trzeba było znaleźć mu ciepły kącik.
Ulitowała się nad nim nasza Pani z gabinetu, i zabrała do siebie bo klarował mu się domek, niestety domek, po jednym dniu oddał Leona gdyż stwierdził że Leon nie jest taki jak poprzedni kot który odszedł.
Tak o Leonie pisze jego tymczasowa opiekunka
Leon- to kocur którego poznałam podczas zabiegu kastracji. Przyjechał na rutynowy zabieg z łapanki dzikich kotów. Był bardzo słaby i wychudzony. Przez tydzień mieszkał w gabinecie, towarzyszył przy wszystkich czynnościach. Dużo spał, nie sprawiał problemów. Zaprzyjaźnił się z posterylkowi kotkami. Zbliżał się czas wypuszczenia go na wolność. Ale jak można oddać zwierze na ulice, które codziennie na dzień dobry daje ci buziaka? Tak trafił do mnie. Przez kolejny tydzień ciągle spał, dochodził do siebie po ciężkich dla niego chwilach. Zaprzyjaźnił się z 5 miesięcznym Cocolino który również szuka domu. Od pierwszego dnia są nierozłączni. Nieśmiało otwiera się na kocie zabawy, śpi w łóżku i na zawołanie całuje wszystkich domowników i gości. Jest bardzo otwartym kotem, niczego się nie boi.



zdjęcia Leona
https://plus.google.com/photos/11010396 ... 7415956097