Cześć,
Dwa dni temu nasze 3 kocichy: Gacuś (z KP), Szogun (z KP) oraz Rysia (z Jeżyc

) otrzymały od nas mały prezent - osiatkowanie części balkonu. My mamy swój kawałek, one swój, osobne wyjścia, one mają nawet dwa, jeden do salonu, drugie do kuchni

Generalnie na początku koty zrobiły się niskopodłogowe, bo nie wiedziały po co jest ten balkon i w sumie co się tam robi. Ale po jakiejś godzinie już wiedziały, że każdy porządny kot na takim balkonie zajmuje pozycję i obserwuje. A to na posłaniu, a to na którymś piętrze drapaka a to jeszcze na wycieraczce z IKEI, którą czasami też można drapać
Dzisiaj po pracy, jakoś o 16:30 byłem w domu. Przyszedłem, otworzyłem balkon i koty zniknęły. W pokoju siedziałem sam jak kołek

Koty zaczarowane nowym światem i możliwościami nie ruszały się z balkonu prawie wcale. Tylko szybka rundka do kuchni coś zjeść, napić się i znowu na swój punkt obserwacyjny

No i tak mijają godziny, 18, 20, 21, a koty nadal siedzą i się patrzą
Nadeszła pora na nurtujące mnie pytanie: czy koty mogą sobie dowolnie siedzieć na balkonie jeżeli chodzi o temperaturę na zewnątrz? Jak wiemy wieczory bywają zimne, ale one nic sobie z tego nie robią. Czy kot sam będzie wiedział, że w sumie to już lepiej do domu, czy magia balkonu go tak zajmuje, że nie straszna mu niższa temperatura? Na ten moment o 21:30 balkon zamknąłem i obiecałem kotom, że jutro od rana znowu będą mogły siedzieć
Przepraszam za mały offtop
