Nowe wieści od dzieci.
Oswajanie zakończone, dzieciaki w pełni akceptują miętolenie sześcioletniego wolontariusza, leją się i ganiają jak szalone (aż zaczęłam doceniać moje trzyletnie koty

). Są przekochane, mruczą jak najęte, Babsi jak John Deere, Pippin jak leciwy Ursus
Co prawda Pippin jeszcze czasami się boczy jak go próbujemy złapać, bo jak to tak, on ma inne plany... syczy jak kobra ale poza tym nic nie robi. Oba kociaki cudnie więdną w rękach jak się im obcina pazurki, cierpliwie czekają do końca zabiegu, nie ma mowy o wyrywaniu czy szarpaniu. Pełna profeska
Aaaa i wykształcamy odruch Pawłowa, na kicianie lecą na złamanie karku do łazienki, gdzie dostają miseczkę jedzenia. Śmiesznie to wygląda ale reagują bezbłędnie, no i ten galop...
Na początku tygodnia będą szczepione, bo akurat trafiliśmy na urlop weta.
Można brać i kochać.