kikin pisze:gdzie idziecie na oczną konsultację?
Poszło PW.
Wczoraj mieliśmy gości - przyjechali moi rodzice z Sarą (moja psinka). Trochę się obawiałam spotkania chłopaków z dziewczyną, ale Sara miło mnie zaskoczyła (niestety lubi szczekać i ogólnie hałaśliwa z niej baba) i tylko z ciekawością obwąchiwała klatkę zaś chłopcy się nastroszyli i cóż... dziwne dźwięki z nich wychodziły

Brzmiało to naprawdę dziwnie. Coś w stylu "buuuuuu!"

No, ale było to pierwsze spotkanie więc cudów wymagać nie mogę, tym bardziej, że chłopcy nigdy wcześniej nie mieli styczności z piesełem
Audi zaczyna się zachowywać jak pies... z tą niewielką różnicą, że mruczy

Gdy już wypuszczę go z klatki, a właściwie to on sam wychodzi jak tylko drzwi zostaną uchylone, to zaczyna chodzić po pokoju obwąchując wszystko... a po chwili chodzi za mną krok w krok. Mały, mruczący koto-pieseł
Bentley zaczyna podchodzić do mnie i zaczyna obwąchiwać moje palce przez kratki. Miałam małą wtopę, bo chłopaków już rozpoznaje bez problemu, chociażby po zachowaniu, ale wczoraj Bentley podszedł razem z Audikiem do mnie i zaczął mnie obwąchiwać. Byłam pewna, że to para Audi&Subaru... no cóż... dopóki nie chciałam go posmyrać pod pyszczkiem i odskoczył na drugi koniec klatki zorientowałam się, że to para Audi&Bentley

Subaru zapodział gdzieś swój korek... albo go zjadł

Nigdzie nie mogę go znaleźć, ale na pewno gdzieś się zawieruszył podczas dzikich harców młodych
Oczka są w całkiem niezłej kondycji - to znaczy: nic się nie zmieniło od ostatniej wizyty u weta. Przemywam im dalej herbatką, później zakraplam jednymi kropelkami, czekam pięć minut, zakraplam drugimi kropelkami, czekam następne pięć minut i zakraplam ostatnimi kropelkami. Trochę to trwa i powtarzam taki maraton pięć razy dziennie
Z takich moich obserwacji i macanek... Subaru jest największy

Wydawać by się mogło, że skoro jego oczy są w najgorszym stanie to i będzie najmniejszy. Ależ gdzie tam!

Audi jest najmniejszy z całej ekipy. Choć może nie tyle najmniejszy co najszczuplejszy

Kocie dzieci uwielbiają budzić mnie o czwartej nad ranem swoimi dzikimi harcami

Jak już wszystkie oswoją się ze mną i z otoczeniem i nie będą w klatce to na pewno nie będą mi przeszkadzać w spaniu

Jeżeli miałabym ich jakoś określić to było by to coś w stylu: "potrójne szczęście"

Potrójna dawka radości, kociaki są naprawdę świetne i z każdym dniem uwielbiam ich coraz bardziej
W poniedziałek czeka nas konsultacja... chciałabym już być po...
