Bilans sylwestra 2014/2015:
- Audika wcięło pod łóżkiem mniej więcej o 23.45, jak zaczęli strzelać, a pojawił się dopiero o 4.30, kiedy kładłam się spać;
- Baru siedział wtulony we mnie na kolanach, w momencie największego huku zsiusiał mi się na nogi

;
- Beniu całkiem odważny mimo swojej płochliwości, dzielnie siedział obok mnie na łóżku dopraszając się głaskania, w momencie kiedy go zostawiałam samego dołączał do Audika pod łóżkiem.
Odkąd mam psa fajerwerki przestały mi się podobać, teraz jeszcze bardziej je znielubiłam.
Podsumowując... Audi zdecydowanie boi się głośnych hałasów - wrzasków dzieciaka, szczekania psa, głośnego rąbania na klatce schodowej, no i fajerwerków, ale to duża część zwierząt się tego boi. Baru na pewno też nie polubi huku petard, a Beniu jest w miarę odważny dopóki jakaś dłoń go mizia, kiedy znika to i Benek znika.
Kiedy pojadę do weta na pewno poproszę o sprawdzenie oczu Subaru, bo według mnie on widzi gorzej w trakcie ostatnich 3 tygodni, a jeszcze ostatnio zaczął załatwiać qópala poza kuwetą - tzn do kuwety normalnie wchodzi, pokręci się po niej, wykopie dziurę robiąc pagórek przy którejkolwiek ściance kuwety, staje na niej i centralnie dupsko wystawia z glutem lecącym na podłogę. Zdarza się to raz dziennie, czasami dwa. Jak już glutek znajdzie się na podłodze to spora część żwirku z tej kupki znajduje się na podłodze, a Baru sumiennie próbuje qópę zakopać. Zaczynam się zastanawiać skąd biorę cierpliwość do sprzątania glutków z parkietu... chyba z tego, że widzę starania Baru próbującego zakopać gluta.
Teraz chłopcy zachowują się normalnie. Beniu i Baru zaczęli kichać sporadycznie także biorę ich pod lupę.