Zabrałam w niedzielę Mikusia do siebie, bo na pn był umówiony na kastrację.
Teoretycznie miał być po niej lub najpóźniej dzisiaj odwieziony do siedziby.
Ale jak to zwykle bywa, teoria jedno a praktyka drugie.
Dzisiaj okazało się, że Mikuś ma mega stan zapalny w lewym uchu. Zaobserwowałam, że mocno się drapie i poprosiłam dzisiaj wetkę, aby Mu tam zajrzała.
To co tam jest, to głowa boli...
Po lewej stronie ma już opuchliznę wielkości orzecha włoskiego i do tego krew.
To może powodować u Niego te stany agresji.
Dostaje antybiotyk (dzisiaj w zastrzyku, a w czwartek i w piątek rano dostanie tabletki), dostał też tolfedynę przeciwzapalnie oraz raz dziennie muszę Mu aplikować do każdego ucha Oridermyl.
Mikuś pierwszego dnia był bardzo agresywny. Był zamknięty w łazience, z której chciał wyjść. Jak Mu na to nie pozwoliłam, to stanął między drzwiami i mną i nie chciał mnie wypuścić. Do łazienki wchodziłam w butach z cholewkami do kolana, bo atakował nogi.
Ale pomachałam Mu trochę miotła i nabrał respektu.
Wczoraj i dzisiaj jest znacznie lepiej.
Dzisiaj przeniosłam Go do sypialni. Teraz sobie leży koło moich nóg i się myje, a przed chwilą sam wskoczył mi na kolana. Oczywiście ocierał się o moje ręce i barankował. Trochę się bałam, ale nic mi nie zrobił. Na razie głaskam Go tylko trochę po łebku, niżej nie ryzykuję, chociaż wypina tyłek, żeby Go podrapać przy ogonie.
Ogonem też już tak ciągle nie macha.
Mam nadzieję, że to tylko ból jest przyczyną tej agresji.
Od wczoraj jest na antybiotyku i może stąd poprawa.
A z badań krwi wyszło, że ma problemy z wątrobą i trzustką. Musi być na karmie odchudzającej. Dzisiaj wzięłam Mu 0,9 kg suchej. Mokrą będzie dostawał po łyżeczce, żebym mogła podać Mu z nią lekarstwa.
Waga pokazała 5,95 kg.
Do tego z moczu wyszedł jakiś stan zapalny.
Poza tym Mikuś jest bardzo czystym kotem. Z kuwety korzysta perfekcyjnie i myje się bardzo często i dokładnie
A dzisiaj u weta był super grzeczny - nawet pazurki obcięłyśmy Mu bez problemu
