moja ulubienica
Pixi i Dixi
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Kurciak jest domem tymczasowymAgrat pisze:A widzisz bo napisalas wcześniej ze niedługo ja wysciskasz wiec pomyslalam ze będzie adoptowanaa mam pytanie czy nadaje się ona do domu niewychodzacego? I czy może ją adoptować ktoś z poza Paznania ?
Regulamin adopcji znajdziesz tutaj, Agrat: http://www.kocipazur.org/index.php?id=227 Tu masz opisane wszystko krok po kroku. Z reguły nie wyadoptowujemy kotów daleko, bo to często za duży stres dla kota. To raz. Dwa, że sami zawozimy koty do ich domów, a wcześniej przyszły opiekun musi przyjechać na niezobowiązujące spotkanie do domu tymczasowego. Najczęściej więc dla wszystkich jest wygodniej rozglądać się za kotem gdzieś niedaleko miejsca zamieszkania. Wszędzie bowiem roi się od niechcianych futer
OMG... już wiem, dlaczego wszyscy się nią zachwycają
pomijając fakt jej wyglądu to z charakteru...jest niesamowita!
Wzięliśmy ją, droge autem zniosła źle, chyba nie lubi podróżować. Po wejści do domu i wyjściu z transporterka schowała się pod szafę choć musiała sie mocno postarać aby się tam zmieścić! Trzeba przyznać, iż była zdeterminowana, ale co sie dziwić jak na początku została osyczana przez... Birka!
Później strwierdziłam, że ciasno musi jej byc pod tą szafą i ją wyciągnęłam, połozyłam się na łóżku a ją na siebie... przykryłam kocykiem, pogłaskałam i była już moja
Pixi nie miała już zamiaru ze mnie schodzić, tylko troszkę pozycje zmieniała co by było jej wygodniej. A jak chciałam sięgnąć po kubek na stoliku i wyciągnęłam rękę to Pixi tak zmieniła pozycję aby nie utrudniać mi tej czynności i aby ona sama nadal mogła leżec
później pospałysmy sobie razem... zjadła kolacje i odwiedziła kuwetkę
zdjęcia zrobione będą niebawem 
pomijając fakt jej wyglądu to z charakteru...jest niesamowita!
Wzięliśmy ją, droge autem zniosła źle, chyba nie lubi podróżować. Po wejści do domu i wyjściu z transporterka schowała się pod szafę choć musiała sie mocno postarać aby się tam zmieścić! Trzeba przyznać, iż była zdeterminowana, ale co sie dziwić jak na początku została osyczana przez... Birka!
Później strwierdziłam, że ciasno musi jej byc pod tą szafą i ją wyciągnęłam, połozyłam się na łóżku a ją na siebie... przykryłam kocykiem, pogłaskałam i była już moja
"friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly"
Kurczę, Pixi jest tak spokojny kotem, że aż z TŻ zastanawiamy się czy aby na pewno jest zdrowa...Gdzie jej nie położe tam grzecznie leży, czy jest to łóżko, stół czy ręce... Kota jakby nie było. Kocha mizianki i głaski i cudnie mruczy 
Nie będę ukrywać, że jazda jej się wczoraj podobała... pewnie całośc stresu zrobiła swojeAgrat pisze:Ojej Kuciak strasznie Ci zazdroszczę i niestety widzę już, że adopcja z poza Poznania jest niemożliwa ze względu na niechęć Pixi do jazdy
"friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly"

