Zaniedbałam wątek

bo też cały czas katarujemy

Zrobienie Rivii fotki bez smarka graniczy z cudem
Gdy tylko jestem w domu, co chwilę oczyszczam jej nosek, żeby oddychało jej się lżej. Zresztą sama przychodzi, żeby jej wytrzeć pysio. Ale wystarczy, że się przebiegnie i znów to samo

Na szczęście po ponad tygodniu antybola wybranego po wymazie z nosa, widzę już poprawę - rzadziej jej jednak nosek wycieram

jest więc jakaś nadzieja
Kota przechodzi samą siebie, jeśli chodzi o relacje z ludźmi. Teraz już wiem, że jednak pierwsze skrzypce gra dla niej człowiek... Nawet taki, którego nie zna

Koty kocha, owszem - zwłaszcza, gdy pozwolą się myć i same ją myją
Jest tym typem kota, który nie zraża się zupełnie, gdy nowo przybyły kot na nią syczy, czy pacnie łapą. Zupełnie nic sobie z tego nie robi. Otrzepie się i idzie dalej, ku bardziej przyjaznej duszy

Coraz częściej też domaga się wzięcia na kolana, barankuje i mruczy do ucha

mam do niej wielką, wielką łabość
